Do wypadku doszło w środę tuż po godzinie 8 rano. Tramwaj linii nr 5 jechał z Fordonu w kierunku centrum Bydgoszczy, a autobus linii 89 poruszał się ul. Akademicką. W obu pojazdach znajdowało się w sumie 45 pasażerów – 30 w tramwaju i 15 w autobusie. W wyniku zderzenia ucierpiało dziewięć osób. Trzy z nich zostały przewiezione do szpitala, pozostałe odniosły drobne obrażenia, takie jak krwawienia, otarcia naskórka czy stłuczenia.
Zobacz: Autobus zderzył się z tramwajem w Bydgoszczy! 9 osób poszkodowanych [ZDJĘCIA]
Jak ustaliła bydgoska policja, przyczyną wypadku było nieustąpienie pierwszeństwa przez 48-letnią motorniczą. Kobieta nie zastosowała się do sygnalizatora ST, regulującego ruch tramwajowy, co doprowadziło do kolizji z autobusem. – Zdarzenie zaklasyfikowaliśmy jako kolizję. Nie mamy informacji, aby spośród osób, które trafiły do szpitala, ktoś miał poważne obrażenia. Motorniczej zatrzymano prawo jazdy i utraciła pozwolenie na kierowanie tramwajami. Został złożony wniosek o jej ukaranie do sądu – poinformował Express Bydgoski sierż. szt. Jakub Skrzypek z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Siła uderzenia była tak duża, że doszło do wykolejenia przedniego wózka tramwaju. Autobus został poważnie uszkodzony, a ruch w miejscu zdarzenia był zablokowany przez kilka godzin.
– Tramwaj będzie do naprawy. Po wstępnych oględzinach wynika, że będzie wymagał wymiany całego elementu kabiny motorniczego. To koszt ok. 600 tys. zł. Pojazd jest oczywiście odpowiednio ubezpieczony – powiedział w rozmowie z Expressem Bydgoskim Piotr Bojar, prezes Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy.
Sytuacja autobusu wygląda gorzej. – Jeżeli chodzi o autobus, rzeczoznawca w czwartek robił w zajezdni oględziny wozu. Z naszych zewnętrznych ustaleń wynika, że prawdopodobnie uznane to zostanie jako szkoda całkowita, ponieważ doszło tam do naruszenia konstrukcji. Ostateczną decyzję o tym, czy będziemy próbowali go naprawiać, podejmiemy po otrzymaniu kosztorysu od rzeczoznawcy i ewentualnych ustaleniach z firmami zewnętrznymi, które się takimi naprawami zajmują. Chodzi o to, aby taki autobus był bezpieczny w eksploatacji – dodał prezes Bojar.
Według ustaleń policji, zarówno motornicza, jak i kierowca autobusu byli trzeźwi. Sprawa trafiła już do sądu, który zdecyduje o wymiarze kary dla motorniczej. Władze MZK potwierdziły, że kobieta została odsunięta od prowadzenia pojazdów i straciła wymagane uprawnienia.