W piątek, 14 listopada 2025 r. między godz. 12 a 14 w Żninie rolnicy przeprowadzą nietypową akcję protestacyjną. Jak informuje Gazeta Pomorska, demonstranci podkreślają, że nie chcą utrudniać życia kierowcom ani mieszkańcom.
– Nie będziemy blokować ruchu, tylko się pokażemy – uspokajają organizatorzy.
W całej Polsce protesty tego typu ruszają właśnie 14 listopada. W Kujawsko-Pomorskiem zaplanowano je w Żninie, przy ul. 1 Stycznia, w pobliżu wjazdu na drogę S5. Rolnicy chcą przejechać w kolumnie, ale – jak mówią – niekoniecznie ciągnikami. Ma to ograniczyć koszty dla tych, którzy musieliby pokonać duże odległości.
– W tej akcji chcemy się pokazać w powiatach. Bez blokowania dróg, przejedziemy kolumną i niekoniecznie będą to ciągniki, żeby nie narażać na koszty rolników, którzy mieszkają daleko. Staniemy poza drogą i zwrócimy uwagę na nasze problemy za pomocą banerów – wyjaśnia w rozmowie z Gazetą Pomorską Marcin Bereźnicki, rolnik ze Słębowa i działacz Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
Protest będzie też okazją do spotkania organizacyjnego.
– Ustalimy, co robimy dalej. Na pewno poczekamy na reakcję ministra rolnictwa i premiera na to, co wydarzy się w całym kraju – dodaje Bereźnicki.
Najważniejszy postulat? Podniesienie cen skupu.
– O wyższe ceny w skupach. Trzeba działać szybko, bo rolnicy już zostali zmuszeni do samozbiorów, a poza Ukrainą grozi im dodatkowa konkurencja z Ameryki Południowej i USA. Proponujemy, żeby wzorem Stanów Zjednoczonych, zostały u nas wprowadzone ceny minimalne, które – ze względu na zmieniające się koszty – byłyby na bieżąco korygowane przez izby rolnicze. Minister Krajewski sam przyznał, że minimalna cena skupu pszenicy w Polsce jest sprzed 15 czy 20 lat. Jeśli udałoby się nam to zmienić, większość problemów polskich rolników zostałaby rozwiązana - mówi Bereźnicki dziennikarzom "Pomorskiej".
Rolnicy podkreślają, że ich sytuacja staje się dramatyczna – a ceny, które otrzymują za swoje produkty, nie nadążają za kosztami prowadzenia gospodarstw.