Walczył o życie innych, teraz sam walczy z koronawirusem. Najnowsze informacje o stanie jego zdrowia

2020-04-22 23:02

Miał wysoką gorączkę i ledwo oddychał, ale swoich ciężko schorowanych pacjentów nie opuścił aż do momentu, gdy… sam zaczął walczyć o życie. Doktor Łukasz Goździewicz (43 l.) z Centrum Opieki Długoterminowej „Salus” z Kalisza (woj. wielkopolskie) w poważnym stanie trafił do szpitala zakaźnego w Poznaniu. Wcześniej do ostatniej chwili leczył swoich pacjentów chorych na COVID-19.

Łukasz Goździewicz, neurolog i geriatra z Kalisz (woj. wielkopolskie) udowodnił, że lekarzem się jest, a nie tylko bywa… Gdy w placówce dla pacjentów po udarach i z nowotworami, którą prowadzi razem z żoną, pojawił się koronawirus - on nie uciekł w bezpieczne miejsce, ale zamknął się ośrodku i do końca nie opuszczał swoich pacjentów.

Wszystko zaczęło się, gdy do „Salusa” przyjechała z kaliskiego szpitala pacjentka po udarze. To u niej jako pierwszej zdiagnozowano COVID-19. Dzień po dniu przybywało kolejnych zarażonych. Koronawirus rozpanoszył się w ośrodku na dobre. Zaraza zaatakowała nie tylko kilkudziesięciu innych pensjonariuszy, ale też i cały personel, w tym także Łukasza Goździewicza. Na początku medyk jeszcze się trzymał, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Mężczyzna, który wcześniej był zdrów jak ryba, i który z sukcesami leczył swoich schorowanych pacjentów, zaczął słabnąć. - Mąż miał od początku bardzo wysoką gorączkę, 40 do 41 stopni - mówi Ewa Goździewicz, żona doktora, która także nie opuściła ośrodka. Pani Ewa tłumaczy, że jej mąż mimo choroby codziennie badał pacjentów, kontrolował, przepisywał leki, dodawał otuchy. Sam gorączkę zbijał paracetamolem i zakładał kombinezon, rękawiczki, maskę, gogle i… działał. Gdyby nie on, jego schorowani pacjenci nie mieliby żadnej opieki lekarskiej. Niestety zapłacił za to swoim zdrowiem. - Jest skrajnie wyczerpany ze śródmiąższowym zapaleniem płuc i w tej chwili trwa walka o jego życie - mówi jego żona. Lekarz został przewieziony do szpitala zakaźnego w Poznaniu.

- Stan pacjenta jest stabilny, nie pogorszył się, przebywa na oddziale zakaźnym - mówi dr Jacek Górny ze szpitala zakaźnego w Poznaniu.

Tymczasem Ewa Goździewicz od samego początku apelowała o pomoc do władz województwa. Mówiła o skrajnym wycieńczeniu i o tym, że chory na COVID-19 personel nie powinien zajmować się pacjentami. Deklaracji pomocy doczekała się, gdy jej mąż był już w szpitalu - Wojewoda wielkopolski podjął decyzje o transporcie pacjentów z prywatnej placówki do szpitala jednoimiennego w Wolicy - poinformował Tomasz Stube, rzecznik wojewody.

KoronawirusRaport: Radom 22.04

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki