Ukradł drewno i rozstrzelał sołtysa

i

Autor: reprodukcja SUPER EXPRESS Ukradł drewno i rozstrzelał sołtysa

Zbrza. Morderstwo sołtysa. Umierał na oczach dzieci. "Krew leciała buzią i nosem"

2020-07-25 20:51

Brutalne morderstwo sołtysa spokojnej, podkieleckiej wsi Zbrza, dosłownie wstrząsnęło mieszkańcami miejscowości. Choć od okropnej zbrodni minęły już ponad dwa tygodnie, nikt nie może przejść do porządku dziennego - Serce taty przestało bić u mnie na rękach, bo przyszedł jakiś facet i go zastrzelił. Po prostu go zastrzelił, za nic - mówi w programie Uwaga TVN córka ofiary.

Mijają dni od zabójstwa Jana Szewczyka, szanowanego przez mieszkańców sołtysa podkieleckiej Zbrzy. Tragedii nic nie zapowiadało. Do mieszkania pana Jana nagle wbiegł znany z porywczego charakteru sąsiad. Szybko okazało się, że ma przy sobie broń i wie, jak zrobić z niej użytek. Szokujące sceny rozegrały się na oczach dzieci sołtysa. Syn i córka pana Jana niedawno opowiedzieli o tragicznych doświadczeniach w rozmowie z reporterem programu Uwaga TVN.

- Wszedł do mnie do pokoju. Potem otworzył z impetem drzwi do pokoju siostry i powiedział: "Gdzie on k… jest?". On coś mówił, ale tego nie rozumiałam. Mówił bardzo szybko, zachowywał się jakby był opętany. Inaczej nie umiem tego określić - mówi na ekranie TVN Martyna Kukuryk, córka zamordowanego mężczyzny.

Z zimną krwią

Mężczyzna z zimną krwią oddał strzały w kierunku ojca pani Martyny. W pewnym momencie zwyrodniały przestępca zaczął celować w stronę jej przerażonego 2,5 rocznego synka!

- Ja nie wiedziałam, co się dzieje, a synek zaczął płakać. On spojrzał na mnie, na synka i powiedział: „Idź sobie zobacz tatusia”. I uciekł. Mało myśląc, odłożyłam córkę i kazałam synkowi zostać. Zbiegłam, krzyczałam "tata, tata",  odsunęłam firankę. Nie dowierzałam - mówi z przejęciem pani Martyna. - Taty serce przestało bić u mnie na rękach, bo jakiś facet przyszedł i go zastrzelił. Za nic - załamuje ręce młoda kobieta.

Kałuża krwi

Świadkiem zdarzenia był też syn zmarłego. Mężczyzna widział, jak jego ojciec wykrwawia się na śmierć. Bezsilność syna wobec nieuchronnej śmierci ojca jest przejmująca.

- Starałem się mówić do niego: "Tata, jesteś silny, dasz sobie radę". Ale była kałuża krwi, krew leciała buzią i nosem - wspomina w rozmowie z reporterami TVN pan Michał Szewczyk.

Motyw

Śledczy nie podają motywu szokującej zbrodni. Mimo to pan Michał podejrzewa, co mogło skłonić sprawcę do pociągnięcia za spust.

- To drzewo było przyczyną, tego co się wydarzyło. 10 sztuk drzewa zaważyło o życiu mojego taty. A on nie przywiózł drzewa do siebie na własną rękę, tylko takie były działania policji. Tata się w ogóle tego bał. Nigdy nie zamykaliśmy samochodów, a od tego momentu mówił, zamykajmy garaże, żeby ktoś się nie zemścił - przyznaje Michał Szewczyk.

Morderca

Sprawcą brutalnego zabójstwa był Leszek G. - ojciec piątki dzieci, w tym jedno z nich jest niepełnosprawne, a jedno zginęło w wypadku drogowym. 57-latek był już wcześniej notowany i miał konflikty z prawem. Do niedawna pracował jako kucharz w jednej z kieleckich restauracji.

Tragedia w żwirowni Rokitki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki