Koronawirus. 30-latek miał wyzdrowieć w trzy dni. Cudem przeżył pod respiratorem!

i

Autor: Pixabay Koronawirus. 30-latek miał wyzdrowieć w trzy dni. Cudem przeżył pod respiratorem!

Koronawirus. 30-latek miał wyzdrowieć w trzy dni. Cudem przeżył pod respiratorem!

2022-02-09 10:04

Pani Marzena z Jędrzejowa i jej 30-letni syn Dariusz przeżyli prawdziwy koszmar. Młody mężczyzna zachorował na COVID-19, czuł się coraz gorzej, udał się po pomoc do szpitala. Lekarz uznał jednak, że pacjent... ma się dobrze i w ciągu trzech dni wyzdrowieje. Wbrew słowom medyka stan pana Dariusza wciąż się pogarszał, ostatecznie mężczyzna trafił do szpitala, gdzie natychmiast podpięto go por respirator. - To był koszmar. Przeżyłam najtrudniejsze chwile mojego życia. Syn dzwonił do wszystkich z rodziny, by się pożegnać - lamentuje cytowana przez "Echo Dnia" mama pacjenta. Pan Dariusz przeżył, ale z konsekwencjami zakażenia walczy do dzisiaj. Konsekwencje, prawne nie zdrowotne, mogą spotkać również lekarza, który odesłał 30-latka do domu. Pani Marzena złożyła doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarza.

Sposób, w jaki został potraktowany pan Dariusz z Jędrzejowa, opisało "Echo Dnia". Mężczyzna zachorował na COVID-19, jego stan mocno się pogorszył, dławił go kaszel i duszności, a temperatura ciała znacznie wzrosła. Pacjent, wraz z mamą, przyjechał do do szpitala MSWiA w Kielcach, ale lekarz odmówił przyjęcia. Argumentował, że mężczyzna za trzy dni wydobrzeje. Tak się jednak nie stało, stan Dariusza pogarszał się dramatycznie!

- Całą noc próbowałam zbić temperaturę, ale nic nie pomagało. Kaszel był okropny, syn mówił, że czuje jakby mu płuca rozrywało. Następnego dnia rano zadzwoniłam znów do Szpitala MSWiA, gdzie był już inny lekarz dyżurujący. Lekarz po tym, jak spojrzał na wyniki badań syna był zdziwiony, że nie został przyjęty do szpitala. Znów zadzwoniłam do lekarza rodzinnego i po opisaniu sytuacji syn został pilnie skierowany do Szpitala w Czerwonej Górze. Przyjechała po niego karetka. W szpitalu stwierdzono niewydolność płuc na poziomie 80 procent - opowiada cytowana przez "Echo Dnia" mama mężczyzny.

Młody mężczyzna był leczony tlenem, pozostawał w ciężkim stanie. Zrozpaczona matka w pewnym momencie nie mogła się do niego dodzwonić, a w tym czasie Dariusz był w śpiączce. Jego mama próbowała dostać się na oddział, ale nie została wpuszczona. Pani Marzena przyznaje, że może to i lepiej, ponieważ widok syna podpiętego pod specjalistyczną aparaturę złamałby jej serce. Dzięki wysiłkom lekarzy Dariusz przeżył, ale negatywne skutki zakażenia odczuwa do dzisiaj.

- Cudem Boskim przeżył. Zaraz po wybudzeniu miał zwidy i mówił sam do siebie. Po pomocy psychiatry i lekach sytuacja się ustabilizowała. Niestety do tej pory syn nie widzi na prawe oko. Jest jeszcze kilka innych powikłań, z którymi musimy się zgłaszać do specjalistów - wylicza pani Marzena.

Matka pacjenta postanowiła złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarza ze Szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Kielcach, który odesłał jej syna do domu. Przedstawiciele szpitala nie komentują sytuacji, odmawiają też udzielenia informacji na temat stanu zdrowia pana Dariusza. Kierownictwo lecznicy zapewniło jednak, że podejmie "czynności mające na celu wyjaśnienie sprawy".

Straż graniczna uderzyła w bimbrowników. Skonfiskowali tysiące litrów alkoholu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki