PIJANY jak bela jechał POD PRĄD

i

Autor: Pixabay Pirat drogowy z Tokarni idzie za kraty!

PIJANY jak bela jechał POD PRĄD i zabił człowieka! Pirat drogowy idzie za kraty! [AUDIO]

2020-02-11 12:04

We wtorek w kieleckim sądzie zapadł wyrok w bulwersującej sprawie Piotra M., który na krajowej "siódemce" zderzył się czołowo z busem, zabijając na miejscu kierowcę. Sędzia oceniła, że jedynym winnym tragicznej śmierci był pijany Piotr M. Pirat drogowy pójdzie do więzienia na 9 lat, dostał też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.

Przypomnijmy - o toczącym się procesie informowaliśmy pod koniec stycznia. Do tragicznego i szokującego zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku w podkieleckiej Tokarni. Śledczy ustalili, że 30-latek siedział za kierownicą volkswagena będąc pod wpływem alkoholu. W pewnym momencie zawrócił, nie zmieniając pasa ruchu, i popędził pod prąd!

Pijacka jazda zakończyła się w momencie, gdy Piotr M. wjechał czołowo w busa, w którym podróżowali 35-letni kierowca i jego 59-letnia matka. Mężczyzna zginął na miejscu, pasażerka z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala.

Proces zakończył się we wtorek, 11 lutego. Prokuratura wnosiła o 10 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów ostatecznie, decyzją sędzi, pirat drogowy spędzi za kratkami 9 lat.

- Oskarżony w dużym zakresie przyznał się do zarzucanego czynu, kwestionował tylko umyślność, ale należy podkreślić, że przestępstwo z art. 177 par. 2, a więc spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym jest przestępstwem nieumyślnym. To złamanie zasad ruchu drogowego jest przestępstwem umyślnym - zaznacza sędzia Bożena Kotwa-Surowska.

Sędzia podkreśliła ponadto, że oskarżony zdawał sobie sprawę z faktu, że jedzie pod prąd. Wskutek jego nieodpowiedzialności zginął 35-letni ojciec dwojga dzieci. Jego matka odniosła obrażenia w wypadku.

- Oskarżony z pewnością widział, jak ruch się odbywa, gdy był już na samej trasie. Nie da się nie zauważyć, że jest to droga ekspresowa - mówi sędzia. - Mamy nagrania, jedno z nich jest na 4 minuty przed zderzeniem, oskarżony ma czas, by się zreflektować - dodaje.

Sąd uznał, że Piotr M., w przeciwieństwie do ofiary śmiertelnej wypadku, mógł swoim działaniem zapobiec wypadkowi. Pokrzywdzony miał jedynie sekundę, by zauważyć pijacki rajd oskarżonego. Na reakcję było za późno. Doszło do czołowego zderzenia.

30-letni Piotr M. w ogóle nie reagował na stan zagrożenia, jaki spowodował swoim zachowaniem. W momencie wypadku pirat drogowy miał 1,5 promila alkoholu w jego organizmie.

Mężczyzna wykazał się wyjątkową nieodpowiedzialnością, a w przeszłości już raz był karany za podobne przewinienie. Oskarżony zeznał przed sądem, że przed wejściem do auta wypił cztery "setki" cytrynówki i ruszył, by oddać samochód siostrze. W samochodzie znajdowała się jedna pasażerka - również pijana ówczesna partnerka mężczyzny. Kobieta domagała się, by pijany jak bela kierowca zawiózł ją do domu, ten uległ namowom i doszło do tragedii.

- Nie da się nie zauważyć, przy prawidłowej obserwacji ruchu niezamąconej przez alkohol, że jesteśmy na drodze ekspresowej, tym bardziej, że inni kierowcy starali się interweniować, dawać sygnały. Tutaj jest ta umyślność w łamaniu podstawowych zasad drogowych i oskarżony nie robi nic, by zapobiec temu zdarzeniu, tej tragedii - podkreśla sędzia. - To wielka tragedia dla rodziny pokrzywdzonego i nic nie jest w stanie zniwelować, odwrócić tych tragicznych skutków.

Sędzia oceniła, że materiał dowodowy nie budzi wątpliwości. Jedynym winnym zdarzenia był 30-letni pirat drogowy, jego śmiertelna ofiara w żaden sposób nie przyczyniła się do tragicznego zdarzenia.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że 30-latek w dniu tragicznego wypadku wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę za wcześniejsze przestępstwo! Obrońca oskarżonego wnosił o łagodny wymiar kary, ale sędzia nie wzięła tego argumentu pod uwagę.

- Oskarżony miał świadomość, że jest nietrzeźwy, bo przecież dopiero co wypił alkohol. Nic go nie zmuszało, by w tym stanie jechał - zaznacza sędzia Bożena Kotwa-Surowska. - Nietrzeźwi kierowcy są plagą na polskich drogach, może nawet w tym momencie jakiś kierowca wsiada za kierownicę w stanie nietrzeźwości - dodaje.

Piotr M. najbliższe 9 lat spędzi w więzieniu, ma też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wyrok, który zapadł w Sądzie Rejonowym w Kielcach, jest nieprawomocny.

Pirat drogowy z Tokarni idzie za kraty! Posłuchaj uzasadnienia wyroku w materiale reporterki Radia ESKA:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki