Do zdarzenia doszło w czwartek, 10 lipca. W nocy lub nad ranem, ktoś oblał bazę ratowników cuchnącą substancją, najprawdopodobniej służącą do odstraszania dzików. Zamiast czuwać nad bezpieczeństwem plażowiczów, ratownicy musieli rozpocząć dzień od gruntownych porządków i wyeliminowania obrzydliwego smrodu. To może potrwać.
- Jak pracuję i szefuję 50 lat na plaży, jeszcze coś takiego się nie zdarzyło. To jest draństwo - mówi "Super Expressowi Leszek Pytel, szef mieleńskich ratowników. - To paraliżuje naszą pracę, przez co naraża na niebezpieczeństwo kąpiących się. Mam nadzieję, że policjanci zadziałają i złapią tych drani! - dodaje.
Policja jeszcze nie otrzymała oficjalnego zgłoszenia, jednak jak zapewnia asp. Izabela Sreberska z koszalińskiej policji, gdy tylko wpłynie, policjanci zajmą się sprawą.
Oburzenia nie kryją również turyści wypoczywający na plaży w Mielnie, którzy również odczuwają skutki nocnego ataku.
- Jak tak można? Przecież oni dbają o nasze bezpieczeństwo - mówi pani Ewa, która przyjechała do Mielna z Krakowa. - Sprawca powinien ponieść surową karę.
To nie pierwsza sytuacja, gdy ktoś z premedytacją zaatakował ratowników z Mielna. W ubiegłym roku nieznani sprawcy podpalili łódkę, która służyła im w codziennej pracy na plaży. Biorąc pod uwagę fakt, że ratownicy dbają o bezpieczeństwo tysięcy osób, trudno w jakikolwiek sposób usprawiedliwić "działalność" takich osób, które świadomie dopuszczają się aktów wandalizmu.