Cocker spaniel o brązowym umaszczeniu, który od szczeniaka był w rodzinie Maciążków, zaginął dwa lata temu pod Koszalinem.
- Wybiegł za synem, który szedł na autobus do szkoły. Syn zobaczył Larsena dopiero z autobusu, zadzwonił do mnie. Szukaliśmy psa, ale już go nie znaleźliśmy. A gdy od policjanta usłyszeliśmy, że w Koszalinie na ul. Szczecińskiej, pod kołami zginął psiak podobny do naszego, to z trudem zaczęliśmy się godzić ze stratą – mówi pani Małgorzata.
Zobacz też : Losem tego szczeniaka żyła cała Polska. Teraz nie może znaleźć domu [WIDEO]
To co zdarzyło się kilka dni temu, to cud. Larsen wrócił do swojego domu po dwóch latach piekła.
– O psie, który jest trzymany na łańcuchu, który jest bardzo zaniedbany i widać, że cierpi dostałam anonimowe zgłoszenie. Zawsze reaguję w takich sytuacjach – mówi Bogumiła Tiece, inspektor TOnZ w Koszalinie. – Wszystko się potwierdziło i zabraliśmy psa. Zdjęcia z interwencji umieściłam na Facebooku i bardzo szybko zgłosiła się kobieta, twierdząc, że jest właścicielką psiaka. Opowiedziała, jak zaginął i że miał na sobie obrożę ze swoim imieniem. Jej opis odpowiadał tej, w której odebraliśmy Larsona.
Cocker spaniel wykąpany, ostrzyżony i wzmocniony właściwą karmą powoli wraca do pełni zdrowia. – Jest jeszcze obolały. Ugryzł mnie odruchowo, gdy go dotknęłam w tylne łapy. Teraz na przeprosiny ciągle liże moja malutką, zabandażowaną rankę. Jest kochany i tak mi przykro, że tyle wycierpiał – mówi pani Małgorzata.
Pani Małgorzata zapewnia, że z Larsena nie spuści już oka.