Kraków pamięta. Na grobie Marka Grechuty zawsze palą się znicze. Jeden szczegół jego grobu chwyta za sercę
Marek Grechuta urodził się w Zamościu, ale swoje życie związał z Krakowem. Mało kto dziś pamięta, że z zawodu był architektem. Wszyscy zapamiętali go jako najważniejszego przedstawiciela poezji śpiewanej. Nie miał sobie równych, a piosenki, które stworzył i zaśpiewał, zna chyba każdy Polak. Zadebiutował na Studenckim Festiwalu Piosenki Śpiewanej. Pierwsze dwie płyty nagrał z zespołem Anawa. To właśnie na nich znalazły się przeboje „Nie dokazuj miła, nie dokazuj” oraz „Będziesz moją panią".
Grechuta był związany z Piwnicą pod Baranami. Zmarł nagle 9 października 2006 roku, w wieku zaledwie 61 lat, wywołując poruszenie całego środowiska artystycznego. Jego pogrzeb był się 17 października. Trumnę z ciałem nieśli przyjaciele Grechuty z Piwnicy pod Baranami: Grzegorz Turnau, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Zbigniew Preisner. Artysta został pochowany w alei zasłużonych. Mimo że od jego śmierci minie w nadchodzącym roku 20 lat, krakowianie pamiętają w swoim pieśniarzu. Grób artysty to miejsce, w którym zawsze palą się znicze. Nie tylko w listopadzie.
Grób Marka Grechuty. Ten szczegół chwyta za serce. Dosłownie!
Rok po śmierci artysty, na jego grobie pojawiło się popiersie autorstwa Małgorzaty Olkuskiej. Tuż po godz. 12 hejnalista z Wieży Mariackiej zagrał wówczas na trąbce fragment utworu „Ocalić od zapomnienia". „Ja chciałbym twoje serce ocalić od zapomnienia” – śpiewał Marek Grechuta. Dzięki swojej twórczości zapewnił sobie wieczną pamięć.
Fani artysty odwiedzający jego grób powinni zwrócić uwagę na bardzo poruszający szczegół. Jeśli podejdziemy do nagrobka bliżej, dostrzeżemy, że Grechuta trzyma jedną rękę na sercu, a w drugiej ma małego konika! To bezpośrednie nawiązanie do piosenki „Serce”. Jej refren brzmi: „dam Ci serce szczerozłote, dam konika cukrowego''.