Nikola z Grybowa była zdrowym dzieckiem. Nagle przyszła straszna diagnoza

2025-09-13 21:56

Mała Nikola z Grybowa ma zaledwie 3 latka. Na trzecie urodziny zamiast góry prezentów, usłyszała straszną diagnozę. Okazało się, że dziewczynka cierpi na zespół Retta – genetyczne schorzenie, które odbiera jej dzieciństwo i wszystkie umiejętności, których dotychczas się nauczyła. Choć jest świadoma, nie może porozumieć się ze światem zewnętrznym.

Na zespół Retta chorują tylko dziewczynki. Choroba jest nazywana często "chorobą milczących Aniołów", bo odbiera dziecku ruch, kontakt, mowę, samodzielność i kontrolę nad ciałem. Ale gdy Nikola przyszła na świat, jej rodzice nie mieli pojęcia, że takie schorzenie jak zespół Retta w ogóle istnieje i z ufnością patrzyli w przyszłość. Doczekali się bowiem zdrowej córeczki, której stan zdrowia nie budził zastrzeżeń lekarzy.

Dziewczynka rozwijała się jak inni rówieśnicy, stopniowo osiągała kolejne kamienie milowe: siadała, raczkowała, aż w końcu powiedziała słowa, które każdy rodzic chce usłyszeć: mama, tata. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie Nikola przestała się rozwijać. – W zachowaniu naszej córeczki coś nagle zaczęło się zmieniać. Dzień po dniu, kawałek po kawałku, zaczęła tracić nabyte umiejętności... Mówiła coraz mniej, aż w końcu przestała, zatrzymała się w rozwoju, coraz gorszy był z nią kontakt. Na początku u córeczki podejrzewano autyzm... Robiliśmy wszystko, by jej pomóc. Przedszkole terapeutyczne, lekarze, terapeuci, logopeda, szpital... To w trakcie zajęć w szpitalu zwrócono uwagę na ruch rączek Nikoli i wysłano nas na badania genetyczne. Zrobiliśmy je prywatnie, żeby nie czekać – mówi mama dziewczynki Sabina Woźniak.

Zobacz też: Na co uważać po powrocie do szkoły? O tym trzeba bezwzględnie pamiętać

Na wyniki badań rodzice czekali długie 8 tygodni. W tym czasie w ich głowach kłębiły się różne myśli, jednak cały czas pozostawała im nadzieja. W lipcu ją stracili, gdy otworzyli kopertę z wynikami badań. – Zespół Retta jest sprzężony z płcią - cierpią na niego praktycznie same dziewczynki. Nazywane są "milczącymi aniołami"... Piękne i wrażliwe jak anioły, nie mogą powiedzieć ani słowa, a przez chorobę są zamknięte w ciele, które nie słucha... Ciele, które musi walczyć z padaczką, drgawkami, chorobami serca i wieloma innymi problemami – tłumaczy Sabina Woźniak.

Najpierw Nikola przestała mówić i komunikować swoje potrzeby, potem przestała używać rączek. Jedyne co z nimi robi, to je uciska, tak jakby chciała zasygnalizować rodzicom, że jest coś nie tak. Nikolka jeszcze chodzi, ale rodzice wiedzą, że i tą umiejętność wkrótce straci. Obecnie w Polsce nie ma dla niej ratunku. Pozostaje tylko rehabilitacja. Jednak w USA istnieje lek, jedyny na świecie w formie syropu, który hamuje chorobę. Kosztuje 7 milionów złotych. Jest obecnie jedną szansą dla Nikoli. Rodzice dziewczynki założyli zbiórkę by zebrać potrzebne pieniądze na lek. Wiedzą także o tym, że w USA trwają badania kliniczne nad terapią genową, która powstrzyma zespół Retta. Najpóźniej za dwa lata zostanie ona opatentowana i wpisana na listę leków. Ona także będzie kosztowała wiele milionów złotych. Nikola musi doczekać tej chwili.

Zbiórka pieniędzy pod adresem: "Nikola - jej oczy wołają o pomoc! Prosimy o ratunek, bo inaczej stracimy ją na zawsze..."

Pierwsza pomoc dziecku. Plac zabaw odc. 24

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki