Od czerwca 2016 roku wadowiccy policjanci prowadzili siedem postępowań dotyczących podpaleń. W czerwcu ubiegłego roku palił się drewniany mostek w Łączanach. Następnie podpalacz uaktywnił się w zimą - w nocy z 10 na 11 grudnia, z 9 na 10 stycznia oraz z 13 na 14 stycznia. Spłonęły wówczas trzy drewniane stodoły w Łączanach. Pod koniec stycznia spłonął niezamieszkały dom w miejscowości Kossowa, a 18 i 19 marca strażacy znów gasili pożary drewnianych stodół - tym razem w miejscowości Półwieś.
W pożarach na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak straty wyniosły około 170 tys. zł. Za każdym razem policjanci zabezpieczali teren i ustalali okoliczności, w jakich mogło dojść do pożaru. Sposób działania sprawy był za każdym razem bardzo podobny. Te same były również materiały służące do podłożenia ognia. To upewniło policjantów w przekonaniu, że za podpaleniami stoi jedna osoba. Funkcjonariuszom udało się ustalić sprawcę.
W poniedziałek rano chłopak został przesłuchany w charakterze nieletniego sprawcy czynu karalnego. Jak ustalili policjanci, 14-latek przechadzając się po okolicy wybierał sobie obiekty, które później podpalał. Ponieważ w domu miał duży pojemnik z benzyną, przelewał ją do mniejszych zbiorniczków i używał do wzniecenia pożarów. Teraz o dalszym losie chłopaka zdecyduje Sąd Rodzinny i Nieletnich w Wadowicach.
Policja apeluje do rodziców i opiekunów o zwracanie szczególnej uwagi na sposób spędzania wolnego czasu przez dzieci. Należy je uczulać, że spowodowanie pożaru może skończyć się tragicznie dla wielu osób i spowodować ogromne straty materialne.
Czytaj też:
>>> Znęcał się nad rodzicami, podpalił ich altanę działkową. 39-latek trafił w ręce policji
>>> Zgwałcili i okradli 19-letnią dziewczynę. Brutalnie pobili jej kolegę