Tajemnica pożaru w Stryszowie: KIM BYŁY OFIARY i dlaczego zostały związane a ich dom podpalony? [WIDEO]

2020-12-06 16:32

Policja wciąż zbiera i analizuje dowody w sprawie tragicznego pożaru, do którego doszło w sobotę ok godziny 14.00 ,w Stryszowie, koło Kalwarii Zebrzydowskiej. Tam, w pożarze domu jednorodzinnego, zginęła kobieta i mężczyzna, ocalał jedynie 33 latek, syn jednej z ofiar. Wszystko wskazuje na to, że zanim w domu pojawiły się płomienie, domownicy zostali zaatakowani nożem, związani a dopiero później ich dom podpalony. Tą hipotezę badają śledczy z KWP w Krakowie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej. Sprawcy mieli odjechać w nieznanym kierunku, szuka ich policja. Wiemy kim były ofiary i co je łączyło z napastnikami.

Trzech braci i szwagierka Małgorzata

Małgorzata G. ( † 50 l.) jedna z ofiar pożaru, była żoną Andrzeja G. Dwa lata temu mężczyzna zmarł.

–Nadużywał i w końcu dostał udaru. Choć lekarze go odratowali, to jego wątroba odmówiła dalszej pracy. Małgorzacie, po mężu, została renta i niewykończony dom – mówi nam osoba znająca rodzinę. 

– Teściowa Małgorzaty dawno, dawno temu wyjechała do USA, słała synom (Andrzej miał jeszcze dwóch braci Henryka i Wiesława) dolary, by budowali domy. Ale oni dolary przepili, domu nie wykończyli, tylko parter nadawał się do użytku – dodaje.

 To właśnie tam mieszkała Małgorzata, najpierw z synem Konradem, potem sama. Chłopak wyprowadził się do sąsiedniej miejscowości, ale matkę odwiedzał.

Na sąsiedniej działce stoi dom rodzinny rodziny G. W nim mieszkał Henryk G. rodzony brat Andrzeja. 

To właśnie w nim doszło do tragedii.

Pożar w Stryszowie. Skatował i spalił rodzinę!

Co wiemy o tragedii?

W sobotę Małgorzata spotkała się ze szwagrem Henrykiem. Towarzyszył jej syn Konrad (33 l.) i prawdopodobnie jeszcze dwóch innych mężczyzn.

– Oni nie byli spokrewnieni,  matka tych chłopaków wprawdzie nosiła to samo nazwisko, co ofiary, ale nie ma między nimi pokrewieństwa. Mieszkali w Wadowicach. Tu tylko przyjeżdżali w odwiedziny – mówi nam sąsiadka rodziny. 

Nieoficjalnie mówi się, że w pewnym momencie miało dojść do kłótni między uczestnikami spotkania. Jeden z mężczyzn miał zaatakować nożem domowników i ich skrępować. Potem podpalił dom i wraz z kompanem uciekł. 

Tylko Konradowi G.( 33 l.) udało się uciec. Gdy się ocknął, w pokoju był już ogień. Jego ręka płonęła. Świadkowie relacjonują, że wyskoczył przez okno. Oprócz poparzenia miał rany kłute. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że napastnik próbował mu podciąć mu gardło. Śledczy jednak dopiero będą sprawdzać tą hipotezę. 

Wieś w szoku

– To wielka tragedia, zginęli nasi sąsiedzi. Mąż pomagał strażakom, wyniósł z pożaru ciało sąsiada. Jesteśmy wstrząśnięci – powiedziała nam kobieta, mieszkająca na przeciwko rodziny, w której doszło do tragedii. Z ogniem walczyło 11 zastępów straży pożarnych. 

Tymczasem policja poszukuje uczestników spotkania, choć oficjalnie takiej informacji nie podaje. 

Ujawniliśmy dwa zwęglone ciała, najprawdopodobniej w wyniku pożaru. Prowadzimy czynności, które mają wyjaśnić okoliczności powstania pożaru oraz czy ewentualnie doszło tam do innych przestępstw – poinformowała wadowicka policja.

Mieszkańcy Stryszowa są wstrząśnięci sobotnimi wydarzeniami. 

– Nad tą rodziną ciąży jakieś fatum, jeden z braci popełnił samobójstwo, drugi zmarł młodo, bo dostał udaru w teraz trzeci, spłonął albo został zamordowany – mówią nam.

Tajemniczą sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie wraz z KWP w Krakowie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki