Tragedia na os. Dywizjonu 303: Zabił matkę we śnie, bo widział jak się męczy? Co wiemy o zbrodni?

2020-11-05 13:25

Tą tragedią żył wczoraj cały Kraków. Andrzej R. ( † 41 l.) zastrzelił nad ranem swoją matkę Teresę ( † 70 l.), po czym sam popełnił samobójstwo. Zanim się zastrzelił, zdążył postrzelić swojego ojca Mariana ( 70 l.) i starszego, niepełnosprawnego brata Adama ( 44 l.). Na szczęście ranni mężczyźni przeżyli. Wstępnie śledczy zakwalifikowali zbrodnię jako samobójstwo rozszerzone. Dziś przeprowadzona zostanie sekcja zwłok matki i syna. Pozwoli ona dokładnie odtworzyć, jak zginęli. Tymczasem udało nam się dokładnie poznać historię rodziny R. Kim byli ludzie, o których mówi dziś cała Polska?

Kraków: Syn zabił matkę i popełnił samobójstwo. Kim był?

Marian był hutnikiem, jego żona wychowywała synów i dorabiała sprzątając

Marian i Teresa mieszkali w bloku na Dywizjonu 303 od kilkudziesięciu lat. Wprowadzili się jako młode małżeństwo. Zamieszkali w trzypokojowym mieszkaniu z kuchnią. On pracował w Hucie, ona dorabiała, sprzątając najpierw osiedlową przychodnie, a potem szkołę. Małżeństwo doczekało się trzech synów. Najstarszy Adam (44 l.) od małego chorował na schizofrenię. Był ubezwłasnowolniony i niesamodzielny. Trzeba było nieustannie na niego uważać. Na spacer wychodził tylko z mamą. Już jako dorosłemu mężczyźnie zdarzyło mu się spalić czajnik, czy podpalić tapicerkę fotela od niedopałka. Matka jednak ani przez chwilę nie myślała o tym, by oddać syna do placówki opiekuńczej, nawet gdy była już coraz starsza, a jej mąż zaczął uskarżać się na bóle nóg. 

– Przecież to moje dziecko, jakże mogłabym je komuś oddać – mówiła sąsiadom. Wspominają Teresę jako osobę niezwykle spokojną, która nigdy się nie denerwowała, nie podnosiła nawet głosu. 

– W tym domu panowała grobowa cisza, zawsze byli zamknięci na trzy zamki, jakby się czegoś bali – dodają znajomi małżeństwa. 

Drugi z synów Janusz, dwa lata młodszy od Adama, szybko się ożenił i wyprowadził poza Kraków. Od czasu do czasu odwiedzał rodziców.

Najmłodszy Andrzej zajmował się budowlanką, wykańczał mieszkania

Najmłodszy z rodzeństwa Andrzej ( † 41 l.) dość szybko został ojcem, jednak nie ułożył sobie życia z matką swojego syna. Syna jednak kochał i utrzymywał z nim kontakt. Pracował w Niemczech, najpierw przyuczał się do prac wykończeniowych, potem założył własną działalność gospodarczą. Miał zlecenia, wykańczał domy i mieszkania. Ostatnio miał się skarżyć, że niektórzy zleceniodawcy nie wypłacili mu wynagrodzenia za wykonaną pracę. W ciągu ostatniego roku pracował także w Krakowie, mieszkał wtedy w domu rodzinnym. 

4 listopada nad ranem, w bloku przy Dywizjonu 303 nr 11 panowała głucha cisza. Jeszcze wszyscy spali, tylko nieliczni budzili się do pracy. Najbliżsi sąsiedzi nie słyszeli, by z mieszkania R. dochodziły jakiekolwiek odgłosy, na pewno nie było tam żadnej awantury. 

Andrzej R. z broni czarnoprochwej, której posiadał dwie sztuki, zastrzelił matkę, a potem popełnił samobójstwo. Wszystko wskazuje na to, że kobieta zginęła we śnie, a ojciec Marian i syn Adam zostali ranni bo próbowali bronić kobiety. Po zastrzeleniu Teresy Andrzej popełnił samobójstwo. 

Na policję zadzwonił ranny ojciec rodziny. Jego rana na szczęście okazała się powierzchowna, opuścił już szpital, dziś ( tj. w czwartek) zostanie przesłuchany. 

Na miejscu tragedii śledczy pracowali przez cały dzień. Zabezpieczali ślady, zbierali informacje dotyczące rodziny i Andrzeja R.

Co się stało w Niemczech?

Sąsiedzi zapamiętali Andrzeja jako normalnego mężczyznę. Nie dowierzają na widok jego zdjęcia w mundurze SS z bronią, które sam opublikował na profilu na Facebooku. Czy już wtedy mogło dojść do zaburzeń w jego zachowaniu?

Wiemy że Andrzej posiadał dwie sztuki broni czarnoprochowej (na którą nie potrzeba pozwolenia). W jakim celu ją kupił? Udało nam się dowiedzieć, że raz groził nią natrętnemu żebrakowi, który zapukał do mieszkania rodziny R. 

Śledczy analizują przebieg tragedii, na razie przyjęli, że była to tragedia rodzinna, tzw. samobójstwo rozszerzone. Czy Andrzej nie mógł znieść, że matka męczy się, opiekując się ciężko chorym bratem? Zwłaszcza, że ostatnio zaniemógł także jej mąż i miał problemy z chodzeniem? Czy syn chciał jej ulżyć i dlatego postanowił ją zastrzelić, a potem odebrał sobie życie? 

Tak wygląda grób Dariusza Gnatowskiego

Śledczy, zaangażowani w sprawę, stanowczo zaprzeczają, że Andrzej zastrzelił matkę, bo chciał jej ulżyć. Twierdzą, że to tragedia rodzinna, której podłoże ciężko jednoznacznie będzie wyjaśnić. 

– Być może doszło do jakiegoś załamania, może związanego z pracą, a może z niepewnością bytu spowodowaną pandemią – mówi nam jeden z funkcjonariuszy. Dodaje, że to wszystko będzie przedmiotem analiz, a na wnioski trzeba poczekać. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki