Regionalizmy zanikają, ale używamy ich nadal

i

Autor: unsplash / pixabay.com Regionalizmy zanikają, ale używamy ich nadal

Weźże wyjdź na pole, czyli jak mówi się w Krakowie

2015-09-05 19:34

Wychodzi się na pole, w łazience kładzie się flizy, a do sklepu chodzi się po jarzyny. Regionalizmy są wciąż żywe!

Regionalizmy wciąż żywe

Każdy region ma swoje charakterystyczne słowa, zwroty, wyrażenia. Regionalizmy świadczą o pewnej tradycji językowej, tożsamości i kulturze regionu. Wciąż ich używamy. Choć coraz mniej - nasz język z różnych przyczyn staje się bardziej ogólnopolski. Mówimy w dużej mierze tak, jak słyszymy, czy czytamy w ogólnopolskich mediach.

Jak mówi się w Krakowie?

W Krakowie (praktycznie w całej Małopolsce) nie jemy mielonych, a sznycle. Dziecku dajemy cumel zamiast smoczka. Lampkę nocną stawiamy na nakastliku. Do zupy zamiast włoszczyzny wrzucamy jarzyny. W łazience nie mamy płytek, a flizy. Wody nie gotujemy w czajniku, lecz w saganie (choć rzadziej niż kiedyś). Zamiast bombek mamy bańki, a zamiast podwórka podworzec. Pantofle to nie buty na wielkie wyjścia, a kapcie. Chodzimy raczej na nogach, niż pieszo. I najważniejsze: wychodzimy na pole, nie na dwór. Przegryzając chrusty zamiast faworków.

Charakterystyczne dla mieszkańców Krakowa jest posługiwanie się formami takimi jak "weźże", "idźże", "zróbże", "chodźże". Pod koniec zeszłego roku Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu wykorzystał tę cechę w kampanii "Weźże gadaj ciszej", która miała zniechęcać pasażerów krakowskiej komunikacji miejskiej do głośnych rozmów przez telefon podczas podróży tramwajem, czy autobusem.

Zobacz spot:


A jakimi regionalizmami Wy się posługujecie? Czekamy na Wasze komentarze!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki