Pani Irena wyrzucona na bruk

Matka dziewięciorga dzieci wyrzucona na bruk! Stajemy za nią murem, burmistrz wygraża nam palcem

2023-10-26 13:19

Historia Ireny Truszyńskiej z Ostródy (woj. warmińsko-mazurskie) chwyta za serce. Schorowana staruszka ma opuścić swoje mieszkanie i trafić na bruk. Burmistrz twierdzi, że sprawy nie zna, a naszemu dziennikarzowi każe składać podania, żeby z nim porozmawiać. "Super Express" przyjrzał się historii 75-latki.

Matka dziewięciorga dzieci wyrzucona na bruk. Pani Irena jest ciężko chora

Pani Irena Truszyńska przez całe życie ciężko pracowała w drukarni, a później w hotelu. Oprócz tego, urodziła i wychowała dziewięcioro dzieci. Niestety, czworo z nich już pochowała. Córka została brutalnie zamordowana w Olsztynie, a pozostała trójka zmarła po ciężkich chorobach. Z resztą praktycznie nie ma kontaktu, bo mieszkają za granicą. Jedyna córka, która mieszka w Polsce, też jest chora i nie może się nią zająć. 75-letnia pani Irena utrzymuje się ze skromnej emerytury, która wynosi jedynie 2 tysiące złotych. Z tego na leki i wizyty prywatne u lekarzy wydaje około 700 złotych miesięcznie.

Jej problemy zaczęły się jeszcze przed pandemią COVID-19, gdy zaciągnęła na siebie kredyt córce. Ta go nie spłaciła. - Wyjechałam do Włoch dorobić, wszystko było dobrze do czasu pandemii. Wróciłam i zaczęły się długi za mieszkanie - wspomina w rozmowie z "Super Expressem". - Po tym odjęło mi nogi i do roboty się nie nadaję za granicą - opowiada zapłakana kobieta. - Nie płaciłam za mieszkanie, bo nie miałam na leki, prąd i ogrzewanie - żali się 75-latka. Wiosną kobieta dostała pismo, z treści którego wynika, że do końca lipca 2023 r. miała "opróżnić mieszkanie" z powodu zadłużenia. Pani Irena złożyła odwołanie od tej decyzji i nadal mieszka w komunalnym mieszkaniu. Żyje jednak na walizkach, zdając sobie sprawę, że odwołanie może nie przynieść korzystnego dla niej wyniku.

Pani Irena znalazła wyjście z tej fatalnej sytuacji. Postanowiła zamienić swoje mieszkanie na mniejsze, żeby płacić mniejszy czynsz. - Znalazłam panią, co zgodziła się spłacić moje zobowiązanie i zamienić się na mieszkania. Administracja i władze miasta się na to nie zgodziły. Mało tego, mam się wynosić z mieszkania, bo dostałam wypowiedzenie najmu - tłumaczy pani Irena.

"Super Express" zapytał burmistrza o schorowaną emerytkę. Burmistrz groził nam palcem

W sprawie Ireny Truszyńskiej próbowaliśmy porozmawiać z prezesem miejskiej administracji budynków komunalnych. Ewa Czyczel odrzucała połączenia z naszym reporterem i nie odbiera telefonu od dwóch tygodni. Odpisała jedynie na naszego sms-a. Poniżej treść wiadomości:

„Szanowny Panie Redaktorze, w ostatnim czasie kontakt ze mną był niemożliwy z uwagi na nieobecność w pracy. W odniesieniu do zapytania, uprzejmie informuję, że MABK Sp. z o.o. nie będzie komentować spraw mieszkańców i poddawać ich ocenie publicznej. Z poważaniem Ewa Czyczel”.

O komentarz w sprawie zwróciliśmy się też do burmistrza Ostródy. Do Zbigniewa Michalaka wybraliśmy się osobiście, a rozmowę nagraliśmy. Spotkanie nie należało do przyjemnych. Burmistrz kazał nam w sprawie pani Ireny złożyć podanie. Wtedy dopiero przyjmie dziennikarzy. Zbigniew Michalak nawet pogroził palcem naszemu dziennikarzowi. Na koniec stwierdził, że nie wie z kim rozmawia, bo legitymacje "Super Expressu" każdy może wydrukować! Zobaczcie nagranie z tego spotkania!

Rozmowa z burmistrzem Ostródy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki