Ratownicy przykryli go czarnym workiem. Walczył o życie jeszcze miesiąc

i

Autor: freepics/zdjęcie poglądowe Ratownicy przykryli go czarnym workiem. Walczył o życie jeszcze miesiąc

Stwierdzili ZGON. Leżał ŻYWY w plastikowym worku. Córka: "Złapał oddech, kiedy odchyliłam worek. Zemdlałam"

2021-02-03 22:38

Wstrząsająca relacja rodziny Pana Stanisława. Mężczyzna, na którego głowie 11 grudnia 2020 roku ułożono plastikowy worek, żył jeszcze ponad miesiąc. Kiedy córka odchyliła worek z twarzy - według ratowników, zmarłego - ten złapał powietrze. Młoda kobieta zemdlała. Pan Stanisław zmarł 11 stycznia 2021 r. Tragiczny błąd ratowników? Według niech - nie.

Założyli na niego czarny worek. Żył jeszcze przez miesiąc

Członkowie rodziny Pana Stanisława Chrobaka nie mogą wyjść z szoku, jakiego doświadczyli 11 grudnia 2020 roku. Cała historię opowiedzieli w programie "Interwencja" dziennikarzom Polsatu.

- Zwykły dzień. Zrobiłam mu śniadanie, jeszcze żartowaliśmy. Zawsze sobie podchodziłam do okienka, machaliśmy sobie, bo czekał na sąsiada do pracy – wspomina grudniowy poranek 2020 roku Janina Chrobak, żona zmarłego już Stanisława.

Problemy zaczęły się w samochodzie, u kolegi z pracy. Nagle, 62-latek zaczął mówić o zawale. Obawiał się, że zaczyna dziać się coś dziwnego i niepokojącego. Kolega natychmiast ruszył z nim do lokalnego ośrodka zdrowia. Na miejscu nie znalazł pomocy. Tylko wskazówkę.

- Gdy dojechaliśmy, zdążył powiedzieć, że robi mu się czarno przed oczami i w tym momencie mu głowa opadła. Wybiegłem z auta, powiedziałem pielęgniarce, że to chyba zawał - czytamy relację kolegi Stanisława Chrobaka, Pana Mariusza.

Według jego słów, pielęgniarka podeszła i stwierdziła, że trzeba jechać dalej. Do Dolnej. Dlaczego tam? W mieścinie znajduje się podstacja pogotowia i karetki. Przerażony kierowca ruszył do wskazanej placówki - z kolegą na siedzeniu pasażera przemierzył 11 kilometrów.

Dolna. "Już jest siny". Pomoc miała zostać udzielona... w ośrodku zdrowia

- Wbiegłem do nich, do tych ratowników i krzyczałem, że mam nieprzytomnego człowieka i że go w klatce bolało - wspomina. Na wstępie usłyszał wtedy, że jego kolega jest już siny. Że pomocy należało mu udzielić w placówce, z której właśnie jadą.

Czyj to błąd? Trudno o profesjonalną ocenę. Pielęgniarka, która wysłała dwóch mężczyzn do Dolnej, w rozmowie z dziennikarzami Polsatu odmawa komentarza.

Niemniej, w podstacji pogotowia w Dolnej trwa reanimacja. Godzinna! - Później wezwali policję, bo nie wiedzieli, co robić. Staszek leżał na ziemi przykryty czarnym workiem. W tym momencie, jak przyjechała policja, dotarła także córka [...] - opowiada świadek zdarzenia.

Córka odkryła worek z twarzy ojca. "Wziął głęboki oddech. Zemdlałam"

Agnieszka Chrobak, córka P. Stanisława dotarła na miejsce. Wybiegła z samochodu i odkryła twarz ojca, odsłaniając plastikowy worek. Według jej słów, ojciec wziął wtedy głęboki oddech.  - Zdążyłam mu odkryć z twarzy ten worek i tata wziął głęboki oddech, miał otwarte oczy. I ja jeszcze wtedy na kolanach błagałam, żeby go ratowali, że on żyje. To sanitariusze odpowiedzieli mi, że to jest wynikiem leków, które mu zostały podane. Wtedy straciłam przytomność - relacjonuje i dodaje, że na miejscu była z narzeczonym. Kiedy córka Stanisława Chrobaka zemdlała, wezwano kolejną karetkę. Ratownicy niezmiennie informowali rodzinę, że mężczyzna już nie żyje, że oddechy są mimowolne, są efektem podanych mu leków. Leżał na ziemi, odkryty. Następnym krokiem miała być sekcja zwłok.

OIOM. "Żyje". Walczył jeszcze miesiąc

Tego samego dnia, kiedy bliscy opłakiwali stratę swojego przyjaciela, ojca, kolegę i męża zadzwonił telefon. To koleżanka Pani Agnieszki, pracująca na miejscu, poinformowała ją, że ojciec żyje. Zszokowana córka natychmiast zadzwoniła na oddział OIOM-u, pytając o stan ojca.

- Doktor potwierdził, że leży tam Stanisław Chrobak. Chciałam się upewnić, bo to wszystko było abstrakcyjne po prostu. Nie wiedziałam, jak się mam zachować. Pytałam jakim cudem, bo myśleliśmy, że tata nie żyje. Zapytał: a kto pani takie coś powiedział - mówi.

Jego stan był już wtedy krytyczny. Lekarze potwierdzili, że to wynik nieudzielenia pomocy. Pan Stanisław walczył o życie jeszcze przez miesiąc. Odszedł 11 stycznia 2021 roku. Miał 62 lata. Sprawę zbada prokuratura.

Kuba Rozpruwacz zabił Gracjana

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki