Urodzili się grubo przed czasem i dużo czasu musieli spędzić po urodzeniu w szpitalu. – Dużo też przeszli. Byli wspomagani oddechowo, a w drugim tygodniu życia rozpoznano chorobę oczu, która wymagała obserwacji. Mogła zaniknąć tak, jak u wielu wcześniaków, jednak oni nie mieli tego szczęścia. Chorobą okazało się być zapalenie błony naczyniowej, które jest bardzo problematyczne - może uszkodzić narząd wzroku, powodując niedowidzenie, a nawet ślepotę – opisuje Anna Wieczyńska, mama chłopców.
Dodatkowo, ze względu na zaćmę wikłającą, która się także wykształciła u jednego potrzebna była pilna operacja, która odbyła się niedawno w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Czy będzie po niej lepiej? - To wciąż pytanie bez odpowiedzi. Na pewno bez niej jedno oczko byłoby niewidome – mówi pani Anna, która wyjaśnia, że jako przedwcześnie urodzone bobasy, Bruno i Borys mają liczne problemy zdrowotne, wymagają zabiegów rehabilitacyjnych, muszą pojawiać się w szpitalach i na wizytach u wielu specjalistów, a to wszystko generuje duże koszty.
- Jednym z większych wydatków jest lek Synagis, który jeden z chłopców (Bruno) otrzymuje bezpłatnie, ponieważ jako wcześniak urodzony poniżej masy 1,5 kg załapał się do programu lekowego. Takiego szczęścia nie miał niestety Borys. Jemu lek musiał być podany odpłatnie, bez jakiejkolwiek refundacji – mówi pani Anna. Na jego zakup rodzice musieli zbierać pieniądze.
– Nie byliśmy w stanie odmówić jednemu z chłopców szansy ochrony, którą daje Synagis i ofiarować ją tylko Brunowi. Tym, co dodatkowo przemawiało za podaniem Borysowi Synagisu jest fakt, że to on po urodzenia wymagał większej pomocy i był bardziej obciążony – mówią rodzice chłopców. Te pieniądze na szczęście udało się już zebrać. Teraz rodzice proszą o wsparcie w dalszym leczeniu i kosztownej rehabilitacji maluchów.
– Za wszystkie wpłaty bardzo dziękujemy – mówi pani Anna. Pomóc można TUTAJ.