Przed ostatnią kolejką Ekstraklasy wszystko było możliwe – każda z czterech czołowych drużyn miała szansę na mistrzostwo Polski, każda też musiała się liczyć z tym, że może sezon zakończyć na czwartym miejscu i stracić w ten sposób szanse na europejskie puchary.
Piłkarze Lecha nie mieli czego kalkulować – musieli w Białymstoku wygrać. Zwycięstwo dawałoby im pewne wicemistrzostwo Polski, a przy porażce Legii z Lechią nawet mistrzowską koronę.
Mecz lepiej rozpoczęli jednak gospodarze. To oni od pierwszych minut ruszyli do zdecydowanych ataków, ale na szczęście nie przełożyło się to na groźne uderzenia. Za to lechici już pierwszą swoją akcję ofensywną zakończyli bramką. Do podania Tomasza Kędziory na prawe skrzydło dobiegł Maciej Makuszewski, który idealnie wyłożył piłkę nadbiegającemu Radosławowi Majewskiemu, a ten mocnym, pewnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.
W 25. minucie powinno być 2:0. Po nieudanej pułapce ofsajdowej Marcin Robak znalazł się z piłką sam na sam z Marianem Kelemenem, ale fatalnie spudłował.
„Jaga” atakowała, ale albo jej napastnicy strzelali niecelnie, albo ich uderzenia bronił Matus Putnocky. Chociaż wyrównujący gol wisiał w powietrzu, w 37. minucie to Lech podwyższył wynik na 2:0. Darko Jevtić popisał się genialnym podaniem do Łukasza Trałki, którego strzał co prawda zahaczył o nogę bramkarza, ale piłka jednak znalazła drogę do bramki.
Wydawało się, że Lech wygra w Białymstoku bez problemu, więc jego kibice z każdą minutą nasłuchiwali wieści z Warszawy, gdzie cały czas utrzymywał się wynik 0:0. Wystarczyłby jeden gol Lechii, aby przed Kolejorzem otworzyła się brama do mistrzostwa.
Przez większą część drugiej połowy poznaniacy wydawali się w pełni kontrolować spotkanie. Dopiero w ostatnim kwadransie piłkarze Jagiellonii świadomi, że przy takich wynikach w swoim meczu i spotkaniu w Warszawie stracą szansę na grę w europejskich pucharach, ruszyli do zmasowanych ataków.
W 78. minucie padł kontaktowy gol. Po zamieszaniu w polu karnym Jacek Góralski uderzył z ostrego kąta w krótki róg, a Putnocky dał się zaskoczyć. W grę Lecha wkradła się nerwowość, ale z pomocą przyszli im… kibice Jagiellonii, którzy zasypali pole karne serpentynami. Ich uprzątnięcie zajęło kilka minut, których lechici tak potrzebowali, aby poukładać swoją grę.
Niestety, po wznowieniu spotkania to „Jaga” dalej atakowała i w 88. minucie doprowadziła do remisu! Po koronkowej akcji Arvydas Novikovas atomowym strzałem z kilku metrów nie dał szans bramkarzowi Lecha.
Końcówka meczu zapowiadała się bardzo nerwowo, zwłaszcza, że sędzia z powodu sytuacji z serpentynami, przedłużył spotkanie aż o 10 minut, a na dodatek z boiska za ostry faul wyleciał Jevtić i Kolejorz mecz musiał kończyć w „dziesiątkę”. W międzyczasie zakończył się mecz w Warszawie. Remis Legii z Lechią oznaczał, że zwycięstwo da Jagiellonii mistrzostwo, a jednocześnie zepchnie Kolejorza na czwarte miejsce. To zwiastowało wielkie emocje do ostatnich sekund, ale wynik jednak się nie zmienił. Lech remisując w Białymstoku zapewnił Legii mistrzostwo, a sobie trzecie miejsce i przepustkę do gry w europejskich pucharach.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:2 (0:2)
Bramki: 78. Góralski, 88. Novikovas - 11. Majewski, 39. Trałka.
Żółte kartki: Tomasik, Guti, Runje - Robak, Tetteh, Nicki Bille, Putnocky.
Czerwona kartka: Jevtić.
Jagiellonia: Marian Kelemen – Łukasz Burliga (68. Dmytro Chomczenowski), Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik – Jacek Góralski, Taras Romanczuk – Przemysław Frankowski, Konstantin Vassiljev (54. Arvydas Novikovas), Fiodor Cernych (73. Karol Świderski) – Cillian Sheridan.
Lech: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych - Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka (64. Mihai Radut), Radosław Majewski - Maciej Makuszewski (74. Szymon Pawłowski), Marcin Robak (86. Nicki Bille), Darko Jevtić.