Nietypowy poród odbył się w szpitalu w Gnieźnie. Pani Julia (29 l.), spodziewała się swojej drugiej córeczki, a cała ciąża przebiegała podręcznikowo. 10 dni przed planowaną datą porodu, pani Julia poczuła mocne skurcze.
- Poczułam, że to może być ten dzień, więc postanowiłam razem z mężem, że ruszymy do szpitala - wspomina kobieta. Wszystko działo się błyskawicznie! - Kilka minut przed szpitalem, w samochodzie, odeszły mi wody - opowiada kobieta. Gdy razem z mężem podjechali pod szpital, akurat kończyła się nocna zmiana.
- Mąż pobiegł po pomoc, a w tym czasie pojawił się przy mnie ratownik, który właśnie wychodził z pracy - mówi pani Julia. To z nim, siedząc już na wózku, wjechała do windy. On i jego kolega po dyżurze odebrali poród dosłownie sekundę po zamknięciu drzwi windy.
- Byłam w szoku, że poszło tak szybko! Nie wiem, jak ratownik to zrobił, bo w zasadzie Romkę złapał w locie jedną ręką i na mnie położył, jak siedziałam na wózku - wspomina ten wzruszający moment pani Julia. Ratownik zaraz po tym wyjął z plecaka swoją bluzkę i owinął w nią noworodka. Pierwszym strojem dziewczynki była koszulka z ... Batmanem.
i
- Mamy ją w domu, będzie naszą pamiątką - mówi kobieta. Julia otrzymała 10 punktów w skali Apgar, ważyła 4 kilogramy. Jest już z mamą, tatą i siostrą w domu. - Bardzo dziękujemy ratownikom za pomoc przy porodzie w windzie - mówi na koniec pani Julia.