Kobieta, która nie istnieje? Jest bezpaństwowcem, choć urodziła się w Polsce [UWAGA TVN]

i

Autor: Pixabay.com / ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE Kobieta, która nie istnieje? Jest bezpaństwowcem, choć urodziła się w Polsce [UWAGA TVN]

Kobieta, która nie istnieje? Jest bezpaństwowcem, choć urodziła się w Polsce [UWAGA TVN]

2021-05-27 22:00

Oficjalnie nie może podjąć pracy, umówić się do lekarza na wizytę czy podejść do egzaminu na prawo jazdy. Pani Maria, której historię przedstawiono w dzisiejszym reportażu UWAGA TVN, jest bezpaństwowcem od urodzenia. Ma numer PESEL, jednak nie pozwala on na załatwienie wielu spraw. Urodzona w 1999 roku kobieta jest córką Rumunki, która po porodzie uciekła ze szpitala i zostawiła dziecko. Polskie władze sporządziły dziewczynce akt urodzenia. Nadano jej imię po matce na podstawie zostawionej kserokopii dokumentu, po czym skierowano do domu dziecka w Gnieźnie. Dziś pani Maria mierzy się z licznymi problemami. - Tak naprawdę nie istnieję w świetle prawa - skarży się w reportażu UWAGA TVN.

Ta historia nie mieści się w głowie. Pani Maria jest bezpaństwowcem, mimo że urodziła się i wychowała w Polsce. - Jak tylko się pojawiła lista dzieci, które przeznaczone są do rodzin zastępczych z domu dziecka, Marysia była chyba na pierwszej lub drugiej pozycji. Nie ma rodziny naturalnej, nie ma kłopotu z kontaktami z rodziną biologiczną. W ten sposób Marysia trafiła do rodziny zastępczej - mówi w programie UWAGA TVN Marek Bąkowski z Gnieźnieńskiego Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych. Dopiero kiedy obecnie 22-letnia pani Maria miała około 4 lat, okazało się w przedszkolu, że brakuje jej pewnych dokumentów. Dziś brak potwierdzenia obywatelstwa jest bardzo uciążliwy. - Niby jest Polką, ma polski PESEL, a niby nie. Dowiedzieliśmy się, że w dokumentacji Marysi ze szpitala jest jakieś ksero paszportu jej mamy. I ta kartka sugeruje, że biologiczna mama pochodziła z Rumunii - wyjaśnia Bąkowski. Ambasada Rumunii nie wydała zgody na przyznanie polskiego obywatelstwa, zaznaczając przy tym, że "ustala tożsamość biologicznej matki dziewczynki, by mogła wrócić do Rumunii". Rodzice zastępczy postanowili więc tymczasowo odpuścić.

- Rodzina zastępcza? To trudny temat. Na pewno dzieciństwo było życiowe. Ale był taki moment, kiedy między nami dochodziło do konfliktów i nieporozumień. Myślę, że ja jako dziecko oczekiwałam czegoś innego, a oni jako rodzina też zupełnie czegoś innego. I trzeba było ten konflikt rozwiązać - mówi pani Maria w reportażu. Kiedy miała 12 lat, dziewczyna trafiła do ośrodka wychowawczego. Jak przyznaje, po skończeniu 18 lat od PCPR-u dostała jedynie wyprawkę. Siostry zakonne dały jej piżamę i ręczniki. Później musiała radzić sobie sama.

Bez dokumentu tożsamości pani Marii nie jest lekko. Jej możliwości są bardzo ograniczone. Usiłowała znaleźć biologiczną matkę, by pchnąć sprawy do przodu. Niestety, do tej pory się to nie udało. - Po tym, jak zainteresowaliśmy się sprawą pani Marii, pomoc w uzyskaniu dla niej polskiego obywatelstwa zaoferował urząd wojewódzki - przyznają dziennikarze TVN. Na szczęśliwy finał trzeba jednak będzie jeszcze poczekać.

Rutkowski Story - Szokujące znalezisko w miejscu zaginięcia Iwony Wieczorek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki