horror!

Marian zabił bliskich tłuczkiem do mięsa, a potem podpalił dom! Ich pranie do dziś wisi na podwórku

2024-02-29 17:30

Pożar nie był przypadkowy, a 4 ofiary nie zginęły od ognia. Wracamy do sprawy tragedii w Zalasewie pod Poznaniem, gdzie Marian S. (†61 l.), zabił swoją żonę i adoptowane dzieci. Po wszystkim podpalił dom, a na koniec popełnił samobójstwo. Prokuratura umorzyła śledztwo, ciała zostały pochowane, ale pogorzelisko stoi opuszczone… Na podwórku wciąż suszy się pranie zamordowanych.

Pożar domu na wąskiej uliczce w gęstej zabudowie domków jednorodzinnych zauważyli sąsiedzi i zadzwonili po pomoc. Na ciała czterech osób trafili strażacy zaraz po wejściu do domu. Dla wszystkich było już na ratunek za późno. Ciała dwóch osób były bardzo mocno spalone, dwa mniej. Dzięki temu śledczy bardzo szybko wiedzieli, że to nie ogień zabił czteroosobową rodzinę…

Zobacz także: Zalasewo. Rodzina zginęła od tłuczka do mięsa. Ogień zatarł wszystkie ślady

Małżeństwo Marian S. i Joanna S. wrócili do swojego starego domu w Zalasewie po 22 latach pobytu w Niemczech. Nie przyjechali jednak sami. Byli ze swoimi adoptowanymi za granicą dziećmi: z 9-letnim Jeromem i 15-letnią Sunny. - Cieszyliśmy się, że są znowu w Polsce, czasami rozmawialiśmy, ale oni raczej trzymali się na uboczu. Rodzeństwo czasami się kłóciło, ale przecież to normalne - mówi sąsiadka rodziny. Jerome i Sunny nie poszli do polskiej szkoły, tylko za pomocą internetu nadal uczyli się w szkole niemieckiej. Osiem miesięcy po przyjeździe do Polski wydarzyła się tragedia…

Śledczy początkowo nie udzielali zbyt wielu informacji. Sąsiedzi spekulowali, że ktoś być może wszedł do domu polsko - niemieckiej rodziny i zabił wszystkich z zemsty. Prawda okazała się inna. Na pogorzelisku znaleziono narzędzie zbrodni - tłuczek do mięsa. - Chłopiec miał obrażenia czaszkowo-mózgowe zadane w obrębie twarzy i głowy narzędziem tępokrawędzistym - mówił mediom Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Tak samo zginęła Joanna S. i nastoletnia Sunny. Wiadomo, że morderstwa dokonał ojciec i mąż - Marian S. Po zabójstwie mężczyzna próbował zatrzeć ślady zbrodni. - Polał ciała kobiet benzyną i podpalił, powodując pożar budynku. Według ustaleń śledztwa, ofiary zginęły od uderzeń w głowę, zadanych młotkiem z metalową częścią roboczą - informuje Łukasz Wawrzyniak z prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Marian S.po wszystkim targnął się na swoje życie. - Po dokonaniu trzykrotnego zabójstwa, sprawca założył na głowę foliowy worek i zakleił taśmą, i pozbawiając się w ten sposób dopływu powietrza, popełnił samobójstwo - dodaje Wawrzyniak. Dlaczego mężczyzna wybił całą rodzinę a potem targnął się na swoje życie? Śledczym nie udało się jednak ustalić powodu postępowania Mariana S. - Z uwagi na podpalenie domu i zatarcie w ten sposób części śladów nie ustalono, która z pokrzywdzonych osób zmarła jako pierwsza. Zebrane dowody nie pozwoliły również na wskazanie przyczyn i motywów działania sprawcy - dodaje prokurator. Śledztwo zostało umorzone.

Tymczasem, jak podaje Radio Poznań, do Zalasewa przyjechał z Kaiserslautern brat ojca rodziny razem z córką. Zabrali dwa samochody na niemieckich numerach rejestracyjnych stojące od dnia pożaru na podwórku. Weszli też do domu, który nadal wygląda tak, jak w dniu tragedii. Budynek straszy zniszczeniami, ale też przejawami dawnego życia. Widać suszące się pranie, maskotki, zabawki. Dziennikarze radia informują, że posesji nie będzie można uporządkować, ponieważ za granicą wciąż toczą się postępowania spadkowe. Marian S. miał brata w Niemczech i Stanach Zjednoczonych.

Dom grozy w Zalasewie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki