Zginął tuż przed osiemnastką

Skatował Mateusza tak, że nie poznała go matka. Morderca na kolanach błagał o przebaczenie

2022-09-09 15:40

Oddaj nam Mateusza! - krzyczała do mordercy swojego ukochanego syna w Sądzie Okręgowym w Poznaniu Marta Wiącek, mama Mateusza Haremzy. 17-latek został skatowany na śmierć przez swojego kolegę Dawida F. (19 l.). - To był mój przyjaciel. Proszę o wybaczenie, nie chciałem go zabić - łkał, klęcząc zabójca.

Ta wstrząsająca sprawa wydarzyła się w listopadzie 2021 roku w Gnieźnie (woj.wielkopolskie). Dawid F. i Mateusz Haremza byli kolegami. Znali się kilka miesięcy, często spędzali ze sobą czas. Tego feralnego dnia to Mateusz pierwszy zadzwonił do znajomego i umówili się na spotkanie.

Brutalne pobicie 17-letniego Mateusza

- Wypiliśmy gorzką żołądkową, potem kupiliśmy kolejną wódkę - zeznawał śledczym Dawid F. Niestety, młodzi mężczyźni mieli też ze sobą narkotyki i leki psychotropowe. - Gdy wyszedłem do toalety, po powrocie zauważyłem, że coś mi pływa w drinku i poczułem, że gorzko smakuje. Zobaczyłem też, że Mateusz ruszał mój portfel - wyjaśniał Dawid. Powiedział o tym Mateuszowi, a ten się miał właśnie o to wściec.

Policja szuka mężczyzny, który wszedł na lamborghini zaparkowane w centrum Warszawy

- On pierwszy uderzył mnie z pięści - mówił w sądzie Dawid. Sam twierdzi, że pamięta tylko tyle, że uderzył Mateusza dwa razy. W rzeczywistości skatował go tak, że Marta Więcek w szpitalu nie mogła poznać własnego syna. Pogotowie wezwał dziadek Dawida F., który mieszkał w tym samym domu.

Mateusz zginął dwa tygodnie przed 18-stymi urodzinami

- Poznałam syna po tatuażu - opowiada zrozpaczona kobieta. Mateusz miał zmasakrowaną głowę i twarz. Niestety chłopaka nie udało się uratować. Zmarł dokładnie o 16:45 - o tej samej godzinie, w której się urodził. Dwa tygodnie później miał świętować swoje osiemnaste urodziny. Miał już zamówiony tort, zaproszeni byli już goście… Dawid F. pierwotnie usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ale prokuratura zmieniła zdanie i ostatecznie Dawid F. jest sądzony za zabójstwo.

W trakcie pierwszego dnia procesu gdy Dawid F. klękał i błagał mamę Mateusza o wybaczenie, kobieta wpadła w rozpacz. Jej serce po raz kolejny rozpadło się w drobny mak. - Oddaj mi Mateusza! - krzyczała do zabójcy swojego syna. - Przepraszam! Ja się nie chciałem z nim bić. Bardzo przepraszam - łkał zabójca. - Nigdy ci nie wybaczymy - płakała kobieta. - Z idealnego kolegi potwór. Nie nazywaj się jego przyjacielem, bo prawdziwy kolega nie zabija - mówiła z rozpaczą w głosie. - Ja naprawdę nie chciałem go zabić - mówił Dawid F.

Mężczyzna przed sądem odpowiada także za posiadanie narkotyków. Za to, co zrobił grozi mu dożywocie za kratkami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki