Tragiczny wypadek przerwał życie Wioletty i Michała! Wstrząsające relacje świadków [UWAGA! TVN]

i

Autor: KPP Międzychód Tragiczny wypadek przerwał życie Wioletty i Michała! Wstrząsające relacje świadków [UWAGA! TVN]

Tragiczny wypadek przerwał życie Wioletty i Michała! Wstrząsająca relacja świadka [UWAGA! TVN]

2021-12-07 20:57

Ta tragedia wstrząsnęła całą Wielkopolską! Ponad dwa lata temu w miejscowości Ryżyn (pow. międzychodzki) doszło do koszmarnego wypadku. Auto, którym podróżowały cztery osoby, wypadło z drogi i zatrzymało się na drzewie. Życia Wioletty i Michała nie udało się uratować. Sprawcą zdarzenia jest 22-letni Jędrzej O. Według świadka, zaraz po wypadku od mężczyzny czuć było alkohol, jednak badania nic nie wykazały. Jak to możliwe?

Tragedia w Ryżynie. Nie żyją dwie młode osoby

Od tego tragicznego wypadku w Ryżynie minęły dwa lata. Przypomnijmy, że zderzenie samochodu z drzewem przeżyły dwie osoby: kierowca - Jędrzej O. oraz Kinga, która była jedną z pasażerek. Ofiarami było dwoje pozostałych pasażerów: chłopak Kingi - Michał oraz jej przyjaciółka Wioletta.

- Jędrzej kierował, Michał siedział jako pasażer, ja siedziałam za Michałem, a Wiola za Jędrzejem. Uderzyliśmy w drzewo. Nic więcej nie pamiętam – mówi Kinga Pucek w reportażu "UWAGI!" i dodaje, że pamięta, że Michał prosił Jędrzeja, żeby zwolnił.

Zobacz także: Syn polityka wiózł znajomych, Kinga i Michał zginęli. Dlaczego jest bezkarny?! "Młody cwaniak"

Po wypadku 21-latka spędziła w szpitalu półtora miesiąca, z czego prawie dwa tygodnie była w śpiączce. - Miałam oparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Połamane ręce, nogi, biodra – wymienia dziennikarzom "UWAGI!" Kinga. Lekarz nie mieli dla dziewczyny dobrych informacji - wiele wskazywało na to, że resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Na szczęście unieruchomienie trwało rok i Kinga odzyskała sprawność.

Sprawa o spowodowanie wypadku wciąż toczy się przed sądem w Szamotułach. Dziennikarze "UWAGI!" dotarli do świadka zdarzenia.  - Minęliśmy się na końcówce zakrętu. Ściągnęło go na pobocze, a na wzniesieniu go wyrzuciło. Auto płonęło, ogień widziałem już w lusterku, jak cofałem. Podbiegliśmy do auta, żeby ich uratować. Na miejscu widoczny był kierowca. Krzyczał: „Pomóż mi, uratuj mnie”. Pytałem się, z kim jechałeś, ile osób jechało? Na początku upierał się, że sam i nie mogłem uzyskać od niego tej informacji- opowiada w programie TVN Paweł Mleczak.

Rodziny ofiar i Kinga nie mogą zrozumieć, dlaczego Jędrzej O. zachowuje się tak, jakby nie był sprawcą wypadku. Początkowo nie mogli uwierzyć w informacje, które do nich docierały, że pomimo zakazu prokuratorskiego, 22-latek wciąż kieruje samochodami.

Jędrzej O. - zgodnie z nakazem sądu - dwa razy w tygodniu powinien się meldować na policji we Wronkach. Jednak czuje się na tyle bezkarny, że nie stawia się w każdym wyznaczonym terminie. Dziennikarze "UWAGI!"czekali na mężczyznę pod komisariatem. Ten pojawił się dopiero przed północą. - Nie będę z panem rozmawiał. Niech pan za mną nie chodzi – powiedział do reportera.

Zaskakująca wersja Jędrzeja O. Co się wydarzyło na chwilę przed tragedią?

Jędrzej O. zeznał, że przed wypadkiem doszło do zderzenia z innym samochodem, czyli tym, który podróżował wspominamy świadek z rodziną. - Nie doszło do zderzenia z żadnym innym samochodem – podkreśla Kinga.

Jak wyznał reporterom TVN-u świadek zdarzenia, chwilę po wypadku od Jędrzeja O. było czuć alkohol, choć później w szpitalu okazało się, że we krwi nie było alkoholu.

- Krew była pobierana oskarżonemu kilkukrotnie. O godz. 1 została pobrana na badania szpitalne. Procesowe zabezpieczenie krwi od oskarżonego nastąpiło po godz. 5. Procesowe, to badanie, kiedy bada się trzeźwość – wyjaśnia Piotr Wachelski z Prokuratury Rejonowej w Szamotułach. I dodaje: - Nie można było pobrać wcześniej krwi ze względu na odmowę personelu medycznego, który udzielał pomocy oskarżonemu.

Jędrzej O. unika odpowiedzialności przez wpływy rodziców?

Dziennikarzom "UWAGI!" udało nam się też skontaktować z osobą, która bardzo dobrze zna rodzinę Jędrzeja O. Chce pozostać anonimowa, bo boi się wpływów jego rodziców we Wronkach i okolicznych miejscowościach. - Jego mama jest pielęgniarką i po znajomościach może załatwić wszystko. Jakimś cudem Jędrzej trafił tam, a nie do innego szpitala. Z kolei jego ojciec zawsze mówił, że gospodarstwo może upaść, ale nie pozwoli, żeby syn poszedł siedzieć – usłyszeliśmy.

- Ojciec jest byłym radnym, politycznie dobrze poukładany. Po wypadku, rodzice Kingi nie wiedzieli, co się z nią dzieje i gdzie jest, a rodzice Jędrzeja O. wiedzieli, gdzie trafił do szpitala. Lekarz zdecydował, że będzie przewieziony do szpitala w Gorzowie, a jednak trafił do szpitala w Miedzychodzie – zwraca uwagę Anna Wilk, dziennikarka, która od samego początku bada sprawę.

Sonda
Miałeś/aś kiedyś wypadek samochodowy?
Strzały w Woli Cyrusowej! Nie żyje biznesmen, jego żona ranna

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki