Zamiast pomóc, wywieźli go do lasu. Policjanci skazani po śmierci 36-latka!

2025-09-29 11:45

Zamiast pomóc nieprzytomnemu mężczyźnie, policjanci wywieźli go… do lasu. Tam 36-letni Piotr M. z Pobiedzisk zmarł. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie. Na sądowej sali padły słowa o człowieczeństwie! Szczegóły w artykule.

Super Express Google News
  • Wiosną 2018 roku w Poznaniu policjanci Filip S. i Karolina F. zostali wezwani do nieprzytomnego mężczyzny, Piotra M., który przewrócił się wracając ze stacji benzynowej.
  • Zamiast udzielić pomocy, policjanci wywieźli Piotra M. do lasu kilka kilometrów od miejsca interwencji, gdzie mężczyzna zmarł z powodu wewnątrzczaszkowego wylewu.
  • Po siedmiu latach procesu, Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał Karolinę F. na 1 rok i 6 miesięcy więzienia, a Filipa S. na 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień, bezprawne zatrzymanie i narażenie Piotra M. na utratę życia.
  • Oboje policjanci zostali wydaleni ze służby krótko po zdarzeniu.

Policjanci są od stania na straży prawa, a nie od wywożenia do lasu! Tymczasem w przypadku tej sprawy wszystko wydarzyło się inaczej. Dramat rozegrał się wiosną 2018 roku. Funkcjonariusze - Filip S. i Karolina F. - którzy zostali wezwani do nieprzytomnego mężczyzny przy drodze.

Jak opowiadał "Super Expressowi" krewny Piotra M., mężczyzna mieszkał niedaleko i wyszedł z domu po papierosy do pobliskiego sklepu. Do przejścia miał kilkanaście kroków. Nic ze sobą nie zabrał. Ani dokumentów, ani telefonu. Ponieważ jednak papierosów w sklepie nie kupił, udał się w inne miejsce.

- Dlatego poszedł na stację benzynową – mówił Przemysław Miś, krewny Piotra M. Gdy 36-latek wracał, przewrócił się, więc ktoś kto go nie znał i nie wiedział, że ma tak blisko do domu musiał zadzwonić po patrol policji. Mundurowi jednak - zamiast przewieźć 36-latka do szpitala albo izby wytrzeźwień - wsadzili go do radiowozu, a następnie wywieźli do lasu.

W czasie jednego z przesłuchań Filip S. tłumaczył prokuratorowi, że pijany mężczyzna sam chciał wywiezienia go w ustronne miejsce, bo nie chciał pijany wrócić do domu. – Nie skarżył się na nic – mówił prokuratorowi w czasie śledztwa. Koniec końców Piotr M. został wywieziony kila kilometrów dalej od miejsca interwencji. Skończyło się tragedią – Piotr M. zmarł z powodu wewnątrzczaszkowego wylewu. Prokuratura oskarżyła policjantów o przekroczenie uprawnień, bezprawne zatrzymanie Piotra M., wywiezienie go wbrew jego woli i narażenie na utratę zdrowia i życia.

Filip S. spieszył się do domu, bo… przygotowywał się do ślubu. Na reakcję komendy policji nie trzeba było długo czekać. Sprawa była karygodna i bulwersująca, więc policjanci zostali wydaleni ze służby krótko po zdarzeniu. W końcu - po siedmiu latach procesu - zapadł prawomocny wyrok w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

Karolina F. idzie za kratki na 1 rok i 6 miesięcy, a Filip S. usłyszał wyrok pozbawienia wolności na 2 lata i 6 miesięcy. - Wartość człowieka nie mierzy się wykształceniem ani wyglądem, lecz tym, jak traktuje on drugiego człowieka - mówiła na sądowej sali sędzia Hanna Bartkowiak.

To cuda Polski. Te perełki znalazły się na liście UNESCO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki