Pola kontra SMA. Zbierali na najdroższy lek świata
Mieszkająca w powiecie przeworskim Pola M. urodziła się 5 stycznia 2022 W pierwszych dniach nic nie wskazywało na to, że w jej małym ciałku rozwija się ta straszna choroba. SMA zdiagnozowano w trzecim miesiącu życia dziewczynki. Potem rozpoczęła się walka z czasem by uzbierać pieniądze - chodziło o ponad 9,5 mln zł na najdroższy lek świata. To udało się po 9 miesiącach zbiórki i zaangażowaniu setek osób wspierających i tysięcy darczyńców z całego kraju. W piątek, 13 stycznia 2023 roku licznik zbiórki na portalu siepomoga.pl osiągnął 100 procent. To oznaczało, że udało się zebrać prawie 10 milionów złotych, które były potrzebne, aby móc rozpocząć terapię.
Dramat podczas rehabilitacji
Niestety, 20 grudnia 2022 roku Pola podczas zajęć rehabilitacji w jednym z ośrodków fizjoterapii na terenie powiatu przeworskiego, połknęła malutką przyssawkę do lustra z kulką o wielkości 1cm x 1cm. To przyrząd wykorzystywany w fizjoterapii. Leku nie można było podać od razu. Dziewczynka trafiła do szpitala i lekarstwo na SMA podano jej kilka tygodni później.
Rodzina Poli wystąpiła do sądu z pozwem cywilnym przeciwko zakładowi fizjoterapii z Przeworska, gdzie miało dojść do wyżej wspominanego zdarzenia. W sierpniu 2024 roku w rozmowie z Super Expressem, Rzecznik Prasowy Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Zygmunt Dudziński potwierdził, że taki pozew wpłynął.
- Matka Poli wnosi od pozwanego o zadośćuczynienie z odsetkami od dnia 20 grudnia za doznaną krzywdę w kwocie 1 822 000,35 zł. Ponadto o 75 785,40zł odszkodowania w związku z wydatkami na leczenie pokrzywdzonej (rodzina wyliczyła wydatki na to leczenie do stycznia 2024 roku, wraz z odsetkami - przyp. autora). Dodatkowo matka pokrzywdzonej wnosi o 156 000 zł tytułem skapitalizowanej renty z tytułu pomocy osób trzecich od dnia zdarzenia i po 21 800 zł renty w stosunku miesięcznym z uwagi na zwiększone potrzeby powódki w związku z wypadkiem - przekazał wówczas sędzia.
Burzliwy proces
Akta sprawy trafiły do najwyższej instancji sądu na Podkarpaciu, czyli Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, ponieważ matka Poli wniosła o zabezpieczenia na kontach pozwanego kwoty zadośćuczynienia na rzecz ewentualnych przyszłych wypłat. Sąd tę prośbę odrzucił, a matka złożyła na nią zażalenie.
Rozpoczęcie procesu odwlekało się w czasie. - Sąd Apelacyjny przychylił się do decyzji wydanej przez Sąd Okręgowy w Przemyślu i żądana przez wnioskodawczynię kwota nie została zabezpieczona na kontach pozwanego zakładu fizjoterapii - tłumaczyła sędzia Małgorzata Reizer, Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu.
Rodzina Poli początkowo pozywała spółkę Piotr i Adam B. Fizjoterapia sp. s o.o. w Przeworsku. Potem jako interwent uboczny w pozwie pojawiła się również osoba prywatna, tj. Małgorzata S. 8 maja 2025 roku przed Sądem Okręgowym w Przemyślu ruszył proces z powództwa mamy Poli-Kamili.
Na sali pojawiła się Małgorzata S. w towarzystwie prawnika, mama dziewczynki z pełnomocnikiem, oraz radca prawny reprezentujący Kancelarię Syndyków w Rzeszowie. Nie było nikogo z głównych pozwanych tj. przedstawicieli spółki Piotra i Adam B. Sędzia Małgorzata Reizer tłumaczyła dlaczego doszło do takiej sytuacji.
- Pozwana spółka, czyli Zakład Fizjoterapii z Przeworska jest w stanie ogłoszonej upadłości. Interesy spółki w upadłości może reprezentować tylko syndyk masy upadłościowej, lub jego pełnomocnik. Tak jest w tym przypadku - tłumaczyła sędzia.
- W tym momencie w postępowaniu sądowym nie ma możliwości dochodzenia od upadłej spółki zadośćuczynienia i odszkodowani, czyli zadośćuczynienia w kwocie 1 822 000,00 zł. odszkodowania w kwocie 75 785,40zł w związku z wydatkami na leczenie pokrzywdzonej (rodzina wyliczyła wydatki na to leczenie do stycznia 2024 roku, wraz z odsetkami - przyp. autora), oraz 156 000 zł tytułem skapitalizowanej renty z tytułu pomocy osób trzecich od dnia zdarzenia - tłumaczyła Rzecznik Prasowa Sądu Okręgowego w Przemyślu.
- Roszczenia te mogą być zgłoszone i dochodzone obecnie tylko w postępowaniu upadłościowym, dlatego też Sąd Okręgowy Zawiesił postępowanie wobec pozwanego Zakładu Fizjoterapii celem wyczerpania przez powódkę toku zgłaszania wyżej wymienionych wierzytelności do masy upadłości. Natomiast w postępowaniu sądowym będzie prowadzone postępowanie w zakresie czwartego roszczenia tj. comiesięcznej renty w kwocie 21 800 zł - mówiła sędzia Małgorzata Reizer.
Wielkie segregatory i kilogramy dokumentów w sądzie. Jawność wyłączona
Mama Poli, która do sądu przyniosła torbę z wielkimi segregatorami i kilogramami dokumentów nie sprzeciwiała się wnioskowi pozwanych o wyłączenie jawności procesu. Nikomu nie zależało, aby proces był jawny. Nikt na sali nie chciał, aby opinia publiczna dowiedziała się, co naprawdę stało się podczas zajęć fizjoterapii w których uczestniczyła malutka Pola M.
Nie usłyszymy zatem jak to się stało, że dziecko miało najprawdopodobniej połknąć przyssawkę, a nikt tego nie zauważył. Nie usłyszymy, kto był wówczas z dziewczynką, kto się nią opiekował - oraz, kiedy faktycznie zorientowano się, że potrzebna jest pomoc medyczna, której udzielono dziecku. Chociaż sędzia Grzegorz Dziura, prowadzący sprawę początkowo zgodził się na obecność mediów na sali, potem swoją decyzję zmienił. Pełnomocnik syndyka, który wystąpił o wyłączenie jawności tłumaczył, że informacje o pozwie przeciwko Zakładowi Fizjoterapii pojawiły się wcześniej w przestrzeni publicznej i „ferowały wyroki”.
Wśród świadków, którzy mieli być przesłuchani pierwszego dnia procesu była fizjoterapeutka pracująca w Zakładzie Fizjoterapii, w którym miało dojść do zdarzenia, oraz ratownik medyczny z Przeworska. Szczegóły procesu ze względu na wyłączoną jawność nie będą znane. Podany do przestrzenie publicznej może być wyrok, który zapadnie w tej sprawie.