tęsknota nie mija

Rodzice wciąż opłakują malutkiego synka. "Chociaż nie ma już z nami Maksia, czujemy jego obecność"

2023-11-01 5:13

Maja Marusiak i Mariusz Panek przeżyli ogromną tragedię. Wspólnie doczekali się malutkiego synka Maksia, który był największym spełnieniem marzeń pary. Niestety chłopiec zmarł kilka godzin po wizycie u lekarza. Rodzice 17-miesięcznego synka przeżyli też dwie inne tragedie - zmarły ich nienarodzone dzieci. 1 listopada jest dla nich dniem wspomnienia. Maksio ciągle jest w ich życiu, domu i pamięci. W 3. rocznicę śmierci dziecka zrobili coś niezwykłego, co ma pomóc innym rodzicom po stracie ukochanego maleństwa.

Malutki Maksio Panek mieszkał z rodzicami w Łańcucie na Podkarpaciu. W 2020 roku rodzina wyjechała na wspólne wakacje nad polskie morze. Pod koniec urlopu dziecko zaczęło się źle czuć i rodzice zabrali go lekarza. Zapewnieni przez specjalistę, że wszytko jest w porządku wracali do domu. Niestety chłopiec zmarł kilka godzin po powrocie. Niewyobrażalny ból po stracie ukochanego dziecka towarzyszył im każdego dnia. Czy można poradzić sobie z taką tragedią?

- Nie jesteśmy przekonani do końca nad formą stwierdzenia „ poradzić sobie po stracie”. Bo radzenie sobie ze śmiercią dziecka, to proces, który będzie trwał do końca naszych dni, a nie etap, który był i się zakończył. Śmierć dziecka jest niewyobrażalną tragedią, a śmierć nagła i  niespodziewana, jak było w naszej sytuacji dodatkowo potęguje tragedię. Wchodząc na ścieżkę żałoby żadne z nas nie wiedziało czego tak naprawdę się spodziewać. Jakie emocje będą nam towarzyszyć? Jak będzie nasza na nie reakcja? Na samym początku, chcąc przewidzieć co nas czeka szukaliśmy gotowych recept, wskazówek, instrukcji jak radzić sobie w tej sytuacji. Ale nie ma gotowych rozwiązań, bo  nie ma typowej reakcji na stratę, a nasza żałoba jest tak indywidualna, jak nasze życie, jak indywidualni jesteśmy my. Po okresie ogromnej rozpaczy, gdy upłynęło trochę czasu odmierzanego przepłakanymi  nocami, zaczęły przychodzić do nas również inne myśli. Częściej zamiast pytać: „Dlaczego My”, zaczęło się pojawiać pytania: „A dlaczego nie?”. W końcu, to że śmierć dziecka przytrafia się w innych rodzinach nie oznacza, że jak nie będziemy o tym myśleć to nie zdarzy się nam. Może wydarzyło się to nam po to, by dokonać wyboru co zrobić z tak ogromnym doświadczeniem, bo w życiu nie chodzi o to, co się nam przytrafia, ale o to,  co postanowimy z tym zrobić. Mogliśmy tkwić w pozycji ofiary do końca naszych dni  lub po prostu zacząć znów żyć i  zacząć z dzielić się naszym wsparciem i doświadczeniem z innymi rodzinami, które jak i my przeżywają śmierć dziecka. Natomiast, mamy świadomość że żałoba będzie z nami do końca naszych dni. Żałoba wynika z miłości do tej drugiej osoby, jeżeli miłość trwa nawet po śmierci, a nasz miłość do Maksia ciągle trwa, to i żałoba jest naturalnym elementem naszego życia. Z czasem po prostu żałoba ma trochę inne emocje, barwy, inne są nasze reakcje - mówili rodzice Maksia. Chłopiec jest w życiu pary każdego dnia, nawet po fizycznym odejściu. Chociażby w jego pokoiku, którego nigdy nie zmieniono. Wszytko jest tak jak w dniu śmierci dziecka. 

- Nie chcemy na siłę pozbywać się rzeczy i wspomnień, daliśmy sobie na to przestrzeń. W pokoiki u Maksia wracają dobre wspomnienia - mówią rodzice. Kiedy wchodzą do jego małego królestwa uśmiechają się. Spędzili tam tyle radosnych chwil. Pani Maja i Pan Mariusz dzisiaj są już na tyle sili, że mogą wrócić do tych najtrudniejszych momentów i opowiedzieć co im pomogło w tym najtrudniejszym czasie. 

- Kiedy po śmierci dziecka targają nami wszystkie emocje ciężko odnaleźć się w tej sytuacji. Każdemu może pomóc coś innego, bo każdy z nas jest inny. Najważniejsze, z naszego punktu widzenia, to dopuszczać do siebie stopniowo wszystkie te uczucia. To normalne płakać, czuć złość, gniew, bezradność, smutek, rozpacz, zwątpienie. Według nas może pomóc  kontakt z rodzicami, którzy mają podobne doświadczenia, wtedy nie czuje się tej samotności i wyobcowania w sytuacji. Pobyć z kimś kto, nie będzie czuł się skrępowany naszą rozpaczą i naszymi łzami jest w naszej opinii bardzo cenne i budujące. No i jakby to nie zabrzmiało trywialnie, trzeba dać sobie czas, zadbać o siebie samego i siebie nawzajem, dać sobie przestrzeń do wyrażania emocji i przeżywania żałoby na swój własny sposób. I pozwolić sobie nawet w trudnych chwilach na uśmiech, bo w czasie żałoby nie jest on zakazany. Można spróbować znaleźć jakieś zajęcie, które będzie sprawiać nam przyjemność. Dla jednych dobrym sposobem na wyrzucenie z siebie emocji będzie jazda na rowerze, dla innych ciepła rozmowa z bliską osobą. Każda postawa aktywna jest bardzo pomocna w tym najtrudniejszym czasie - wspominali rodzice zmarłego Maksia.

Oboje są bardzo pogodni i empatyczni. Mają wiele zrozumienia i cierpliwości do ludzi. Są stonowani i zorganizowani. Mimo wszystkiego co ich spotkało, nie brakuje im odwagi, by patrzeć z nadzieję w przyszłość. Dlatego zaraz po śmierci Maksia starali się o kolejne dziecko 

- Niestety dwie kolejne  próby skończyły się niepowodzeniem. W naszym przypadku te dodatkowe straty  na początku bardzo nas mocno dotknęły. W przypadku drugiej ciąży, była ona już dosyć zaawansowana. Wszystkie badania wskazywały na prawidłowy rozwój dziecka, niestety dowiedzieliśmy się w 19. tygodniu ciąży, iż serce Kosmy przestało bić. Potrzebowaliśmy znów trochę czasu, aby odzyskać spokój i równowagę. Patrząc z perspektywy czasu, były to kolejne doświadczenia, które nas wzmocniły i utwierdziły w słuszność naszych planów. Jak wspominaliśmy wyżej: „nie chodzi o to co się nam przytrafia, ale co postanowimy z tym zrobić”-  mówią poruszeni. 

Pani Maja i Pan Mariusz mimo tych wszystkich tragedii postanowili coś zrobić dla nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich rodziców, którzy tak jak oni przeżywają ból po stracie dziecka. 

- W trzecia rocznicę śmierci Maksia aktem notarialnym powołaliśmy do życia Fundację "Razem na Maks-a, silni po starcie". Naszym głównym celem jest wspieranie osób, które znalazły się w trudnym położeniu życiowym w związku ze śmiercią dziecka, oraz ich rodzin. Poprzez śmierć dziecka rozumiemy stratę dziecka narodzonego niezależnie od jego wieku, jak również stratę poprzez poronienie. oraz urodzenie martwego dziecka - wymieniali  założyciele Fundacji. 

- W naszej Fundacji chcemy stworzyć bezpieczna przestrzeń dla takich rodzin. Już niedługo planujemy uruchomić grupę wsparcia, oraz indywidualne poradnictwo/ towarzyszenie w żałobie. Żałoba nie jest chorobą, a stanem i nie każdy rodzic w żałobie wymaga interwencji profesjonalnego terapeuty. Na zachodzie Europy już teraz bardzo popularna jest funkcja tzw. towarzysza w żałobie, czyli osoby, która w tych trudnych chwilach jest przy nas i wspiera nas swoim doświadczeniem. Po śmierci Maksia czuliśmy się bardzo wyobcowani, brakowało nam wtedy takiego miejsca, gdzie czulibyśmy się zrozumiani, miejsca w którym moglibyśmy mówić o tym co czujemy i słuchać jak inni radzili sobie po śmierci dziecka. Oczywiście dla osób, które będą wymagały profesjonalnego wsparcia, będziemy starli się finansować profesjonalną opiekę terapeutyczną, psychologiczną czy lekarską. To jest tez bardzo ważny aspekt, gdyż nie każdą rodzinę stać na to, by zapewnić sobie profesjonalne wparcie, a w przypadku, gdy nie radzimy sobie z odczuwaniem żałoby, pomoc taka jest nieodzowna - zaznaczali.

Pani Maja i Pan Mariusz ciągle mają w pamięci swoje dzieci, których nie mają ze sobą i mimo tych bardzo trudnych doświadczeń sami wyciągają rękę do innych w podobnej traumie.  Wizyty na cmentarzu są elementem porządku dziennego.

- Po śmierci Maksia bardzo cenna dla nas była świadomość, że inne osoby, nie tylko z rodziny, a często właśnie z poza niej,  odwiedzały pomniczek Maksia, czego znakiem były pozostawiane znicze i zabawki. Dodawało nam to wiele otuchy i wsparcia. Dlatego teraz staramy się również wspomagać inne rodziny doświadczone startą dziecka w ten sposób. Odwiedzamy groby i zostawiamy małe znaki, mówiące o tym że jesteśmy przy tej rodzinie i zawsze z chęcią służmy sercem i  wsparciem- mówili rodzice. 1 listopada dla takich rodzin jest dniem smutnym czy niekoniecznie? Rodzice zmarłego Maksia opowiedzieli nam o swoich przeżyciach w związku z tą datą.

- Dla nas 1 listopada jest jednym z wielu dni, w którym możemy uczcić pamięć Maksia i naszych Aniołków. Zawsze staramy się, aby pomnik był pięknie i kolorowo udekorowany, często stosownie do pory roku czy święta. Teraz 1 listopad jesiennie, a gdy nadchodzi rocznica urodzin to jest kwiatowy tort i balony, wiosną i latem piękne wesołe stroiki. Po śmierci Maksia poznałam  mamę po starcie córeczki, która wytwarza piękne ozdoby na pomniki naszych i innych dzieci. To dla nas ważne by miejsce pamięci było pięknie udekorowane i to cieszy nasze serca, mimo smutku, który jest nieodłącznym elementem naszego życia. 1 listopad jest też takim dniem refleksji i zadumy nad tym czego doświadczyliśmy i co możemy z tym zrobić - mówili.

Rodzice Maksia chcą pomagać innym:" Jeżeli ktoś z Was potrzebuje wsparcia, rozmowy, potowarzyszenia w smutku i żałobie po śmierci dziecka prosimy o kontakt nr. 666-669-190, lub za pośrednictwem strony fundacji:www.razemnamaksa.pl Zwracamy się również  z serdeczną prośba o wsparcie naszej Fundacji. Środki zostaną przeznaczone na pomoc dla rodzin potrzebujących wsparcia. Z wszystkich otrzymanych datków będziemy corocznie przestawiać rozliczenie na naszej stronie internetowej. KONTO DO WSPARCIA FUNDACJI PKO BP O/I Rzeszów nr. 30 1020 4391 0000 6902 0238 6142".

Nasz syn zmarł kilka godzin po wizycie w szpitalu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki