Ciężarna sarna, która w lecznicy zostawała nazwana Gabi bez ruchu leżała w rowie potrącona przez samochód i cudem łapała każdy oddech. W końcu ktoś się nad nią zlitował i wezwał weterynarzy. Ci zabrali sarenkę do lecznicy. Tam ją zbadali i zdiagnozowali. Tam miała zostać leczona i dochodzić do siebie w sarnim szpitalu i gdzie mogłaby bezpiecznie urodzić swoje maleństwo. Walka o raną sarnę jej nienarodzone dziecko trwała nieprzerwanie kilka godzin. Niestety w niedzielę wieczorem. Kilka godzin po jej znalezieniu weterynarze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych przekazali smutną wiadomość.
Zobacz też: W Przemyślu odkażają nawet Szwejka i niedźwiedzia [ZDJĘCIA]
-Gabi odeszła ze swoim maleństwem. Ślady uderzenia na głowie , złamany kręgosłup , konanie w rowie. Bezduszność służb, znieczulica Państwa. Tam gdzie biegasz teraz jest słońce i spokój, nie ma ludzi i nie ma bólu. Przytul swoje maleństwo od nas i wybacz ....chciałem byś była . Niebo wezwało Cię do siebie .....wybaczcie-napisali pracownicy Lecznicy.
Niestety, Gabi nie ma już wśród dzikich zwierząt na polach.
Zobacz też: Piwo pod sklepem i połów ryb nad stawem. Posypały się mandaty
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: