JANUSZ G W SADZIE

i

Autor: Beata Olejarka Janusz G. został oskarżony o zabójstwo swojej byłej żony Haliny G.

Zabił ŻONĘ? EMOCJONUJĄCE wystąpienie Janusza G. w sądzie. Zabójstwo pielęgniarki z Jasła [WIDEO, GALERIA]

2020-12-10 17:46

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie spróbuje rozstrzygnąć, czy Janusz G. (60l) z Jasła dokonał zbrodni doskonałej i 5 sierpnia 2014 roku z zimną krwią zamordował swoją żonę Halinę G.(52l) ukrywając jej ciało tak, że po dziś dzień nie udało się go odnaleźć. Czy jest niewinnym zarzucanych mu czynów i niebawem wróci na wolność, by znów prowadzić swój skup złomu? Przed sądem trwała zażarta walka na argumenty obrony i oskarżenia. Sam Janusz G. w bardzo długim i emocjonującym wystąpieniu pierwszy raz tak szeroko odniósł się do sprawy i próbował przekonywać wymiar sprawiedliwości, że jest niewinny. Jak mu poszło?

Śledztwo w sprawie zabójstwa pielęgniarki  Haliny G.(52l) trwało od 5 sierpnia 2014 roku, kiedy to miało dojść do zabójstwa kobiety.  Ciała nigdy nie znaleziono, ale śledczy mieli znaleźć dowody, które wskazywałby, ze zabójstwa dopuścił się  do jej były mąż- Janusz G. Mieszkanka Jasła, ostatni raz była widziana w pobliżu swojego miejsca zamieszkania we wtorek 5 sierpnia 2014 r., około godz. 21. Kobieta po odwiezieniu syna na autobus odwiedziła jeszcze sąsiadów. Śledczy ustalili, że wróciła do domu, bo rozmawiała z telefonu stacjonarnego. Tuż przed zabójstwem miała jeszcze telefonować do przyjaciół. Potem według sądu w jej domu pojawili się mąż Janusz G. działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojej byłej żony i nie stosując się do zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów, wszedł do jej domu i zaatakował żonę. Według ustaleń biegłych Janusz G. zadał swoje żonie co najmniej dwa uderzenia nieustalonym przedmiotem, powodujące krwawienie z powstałych ran i obezwładnienie pokrzywdzonej. Po czym opuścił dom Haliny G. i poszedł po zaparkowany nieopodal samochód Ford Transit, gdzie w tylnej części umieścił kobietę i ponownie zadał jej co najmniej jeden cios nieustalonym przedmiotem. Kobieta wówczas miała umrzeć, a Janusz G. wywieźć jej ciało w nieznanym kierunku. Ciała kobiety po dziś dzień nie znaleziono,  a szukano ich  przez kilka lat  m.in. na złomowisku, które prowadził jej mąż, na pobliskich mokradłach, w rzece, oraz w zabudowaniach. Prokurator nie miał wątpliwości, że Halina G. została zamordowana i żądał surowej kary dla oskarżonego.  Obrońca i Janusz G. twierdzili, że nie ma na to dowodów i chcieli uniewinnienia. Sąd Okręgowy w Krośnie długo badał sprawę zabójstwa.  Powołanych zostało wielu biegłych. W pierwszej połowie 2020 roku zapadł wyrok. Sąd zdecydował, że mężczyzna trafi do więzienia na 25 lat, ma też zostać umieszczony na 3 miesiące do tymczasowego aresztu,  ponadto został  na 10 lat pozbawiony praw publicznych i ma zapłacić 4800 zł kosztów zastępstwa adwokackiego oraz 600 zł kosztów sądowych. Janusz G. trafił za kraty, a jego obrońca złożył apelację. Rozprawa w rzeszowskim Sądzie Apelacyjnym odbyła się 10 grudnia 2020. Obrońca oskarżonego podnosił, że w czasie śledztwa policjanci prowadzący postępowanie wykazali się niewystarczającą wiedzą.

Dalsza część artykułu poniżej wideo:

Apelacja Janusza G. oskarżonego o zabójstwo żony, której nigdy nie odnaleziono

- Prowadzono postępowanie tak, aby uprawdopodobnić zarzut, gdyż cala ta sprawa ma charakter wyłącznie poszlakowy(...) Halina G. była osoba atrakcyjną i mogła zostać porwana- sugerował adwokat, podnosząc, że co roku w Polsce w niewyjaśnionych okolicznościach ginie ok 20 tyś osób i nie idzie za tym prowadzenie 20 tyś. postępowań o morderstwo. - Psy tropiące najbardziej wyczuwają ludzkie stopy, jeśli podjęły trop z domu to oznacza tylko tyle, że poszkodowana wyszła z niego o własnych siłach- twierdził Krzysztof Mysza. Obrońca z urzędu przypomniał że Sąd Okręgowy, który skazał Janusza G. miał wątpliwości w jakich okolicznościach krwawe ślady pokrzywdzonej zostały naniesione w samochodzie oskarżonego. ( W transportowym aucie odkryto plamy krwi należące do Haliny G. na drzwiach, ścianach, oraz na przegubie oddzielającym kabinę kierowcy od części ładunkowej) - Nie ma żadnego dowodu,, czy chociażby poszlaki potwierdzającej, że Janusz G. był w domu swojej byłej żony- skwitował K. Mysza. Adwokat starał się podważyć wiarygodność niektórych świadków zeznających w procesie. Swoje wystąpienie przed sądem skwitował słowami "Lepiej uniewinnić zbrodniarza, niż skazać niewinnego" i o uniewinnienie wnosił.

Zobacz też: Nie ma ciała, było zabójstwo-Sąd wydał wyrok

Prokurator Beata Piotrowicz z Prokuratury Okręgowej w Krośnie, która od 2015 roku prowadziła sprawę Janusza G. w prokuratorze podważała wszystkie argumenty obrońcy sugerując iż proces faktycznie był poszlakowy, ale zgromadzone dowody dają podstawę do skazania oskarżonego.

- Ciąg poszlak z którymi mamy do czynienia to dające się udowodnić i logicznie wytłumaczyć fakty, które stanowią ścisły ciąg zdarzeń  kierujący winę na oskarżonego. (...) Cała sytuacja zaczęła się w 2006 roku, kiedy to pokrzywdzona złożyła zawiadomienie o znęcaniu się nad nią przez męża. W 2008 roku zapadł wyrok w tej sprawie. Janusz G. został skazany, dostał m. in. zakaz zbliżania się do żony na odległość mniejszą niż 50 m. Po rozstaniu pokrzywdzona ułożyła sobie życie uczuciowe i prywatne, a oskarżony już wcześniej wykazywał  patologiczną, chorobliwą zazdrość- mówiła prokurator. Oskarżyciel podnosił, że plam w samochodzie i domu Haliny G., gdzie stwierdzono krew pokrzywdzonej jest kilkanaście, a majątek zawsze był bardzo ważny w życiu Janusza G.,  co stanowi idealny motyw zbrodni. B. Piotrowicz zauważyła również, że w tej sprawie przesłuchano 150 świadków, a adwokat odnosi się tylko do 3. -Obrońca w trakcie trwania procesu nie zgłaszał żadnych wątpliwości w kwestii zbierania dowodów- podsumowała prokurator.

Dalsza cześć artykułu poniżej wideo:

Emocjonujące wystąpienie Janusza G. w sądzie

Pierwszy raz głos zabrał sam oskarżony Janusz G., który ważył każde słowo, uważał co mówi i ani razu w swoim ponad godzinnym wystąpieniu nie powiedział, że to nie on zabił Halinę G. Nie odniósł się do krwawych plam w jego samochodzie, którym miał jeździć tylko on. Poruszał za to mnóstwo wątków myląc fakty np. mylił kamerę technika policyjnego podczas wizji lokalnej z kamerą telewizyjną. Opowiadał wszystko ze szczegółami twierdząc że jego samochodem jechał "osobnik", ale nie ma dowodów, żeby to był właśnie on.

-Pracując na skupie złomu płaciłem bardzo wysokie podatki i z nich utrzymywałem policjantów, którzy mnie aresztowali, sędziów  i teraz z moich podatków idą pieniądze na utrzymanie mnie w więzieniu. A tam mam bardzo dobre warunki, centralne ogrzewanie, ciepło, dobre, jedzenie, ubikację w celi(...) -wymieniał Janusz G., tak jakby chciał podkreślić, że nie zasługuje na takie luksusy zakładu karnego. -Zniszczono mnie i mój zakład, który został na pastwę losu i  złodziei złomu. W więzieniu jest mi dobrze, ale to złota klatka, a nawet kanarek w złotej klatce długo nie wytrzyma- mówił oskarżony. W swoim bardzo długim wystąpieniu pomieszał wiele wątków i nie odniósł się do najważniejszych kwestii. Przewodniczący składu sędziowskiego Zygmunt Dudziński stwierdził,  że 26 tomów akt tej sprawy zostało wnikliwie przeanalizowanych dwukrotnie, jednak wyrok musi zapaść, po ponownym przeanalizowaniu dokumentów, oraz tego co zostało powiedziane na sali rozpraw.

- Analizowaliśmy dokumenty na chłodno, dzisiaj byliśmy świadkami długich  i często emocjonalnych wystawień. Musimy się nad tym pochylić jeszcze raz. Wyrok zostanie ogłoszony 22 grudnia- zapowiedział. areszt dla Janusza G. został przedłożony do 22 grudnia. Wówczas sąd wyda prawomocny wyrok. Opcje są dwie, albo przychyli się do wniosku obrony i uniewinni Janusza G., lub podtrzyma wyrok Sądu Okręgowego w Krośnie i właściciela skupu złomu zostanie uznanym winnym zabójstwa i trafi na 25 lat do więzienia.

 Masz podobny temat? Napisz od autora tekstu: [email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki