Kamila zagryzł pitbull. Ratownik płakał w sądzie, mówiąc o obrażeniach chłopca. Wstrząsająca relacja

i

Autor: Beata Olejarka Kamila zagryzł pitbull. Ratownik płakał w sądzie, mówiąc o obrażeniach chłopca. Wstrząsająca relacja

Kamila zagryzł pitbull. Ratownik płakał w sądzie, mówiąc o obrażeniach chłopca. Wstrząsająca relacja

2021-10-11 11:31

Przed Sądem Rejonowym w Przemyślu ruszył proces Mariusza S., właściciela krwiożerczych bestii. 12-letni Kamil został zagryziony przez pitbulla. Relacje świadków są przytłaczające! Ratownik medyczny opisujący rozszarpane dziecko, które zobaczył rok temu, płakał w sądzie. Razem z nim płakała mama zagryzionego chłopca.

Pod koniec września 2020 w jednym z mieszkań przy ul. Joachima Lelewela w Przemyślu doszło do tragicznych zdarzeń. Dwa ogromne pitbulle, który były trzymane w malutkim mieszkanku stały się przyczyną śmierci 12-letniego Kamila T., który przyszedł do domu kolegi. Jeden z psów miał rozszarpać dziecko, które trzy dni później zmarło w szpitalu. Pomimo tego, że do tej strasznej tragedii doszło rok temu, sprawa wciąż budzi ogromne emocje. Relacje świadków tego okropnego zdarzenia, którymi byli najbliżsi sąsiedzi, policjanci, ratownicy medyczni są wstrząsające. Z trudem przychodzi im opowiadanie o dziecku, które zostało wręcz rozszarpane przez szczęki potężnego psa. Przed Sądem Rejonowym w Przemyślu ruszył proces Mariusza S., właściciela zwierząt. Mariusz S. (50 l.) nie chce odpowiadać na pytania inne, niż te od sądu i swojego obrońcy, nie przyznaje się do winy i podnosi, że żyje tyko z zasiłków i dorywczej pracy, a psy zawsze były zadbane.

Zobacz też: Oto bestie które zagryzły Kamilka (12 l.) z Przemyśla

Sąsiedzi opowiadają o mroczniejszej stronie wydarzeń. Sąsiadka, która była świadkiem zajścia z 28 września ub. roku wspominała:

- W tym dniu wybierałam się z córką na zakupy. Nagle usłyszałyśmy jakiś huk z mieszkania obok, jakby coś ciężkiego spadło. Do tego krzyki dziecka o pomoc. Wybiegłam na korytarz i zobaczyłam uchylone drzwi u sąsiada, Mariusza. Weszłam do mieszkania i zobaczyłam, jak Szymek siedzi na jakimś chłopcu okrakiem. Szymka znałam, jako syna sąsiadów, a tego leżącego chłopczyka, takiego blondynka, widziałam pierwszy raz w życiu. Szymek usiłował zasłonić tego chłopca swoim ciałem. Te dwa psy szarpały i gryzły tamto dziecko po ramionach! Szymek krzyczał „Pomocy!” i „Jocker, Katalaja, zostawcie go!” Wiedziałam, że nie dam rady sama pomóc temu dziecku, wybiegłam z powrotem na korytarz i zaczęłam dobijać się do sąsiadów. Po drodze krzyknęłam do córki, by dzwoniła na policję i pogotowie (...)- wspominała kobieta.

Zobacz galerię zdjęć:  Przemyśl. Pitbull zagryzł Kamila na śmierć. Ruszył proces właściciela psa:

Policjant: Mariusz S. był wzburzony

Policjant, który był na miejscu zdarzenia, jako jeden z pierwszych mówił o wzburzeniu Mariusza S., który przyjechał do domu, po tym jak o dramacie poinformowali go sąsiedzi.

- W mieszkaniu był pokrzywdzony chłopiec oraz drugi, kompletnie przerażony, jąkający się ze strachu, ale komunikatywny. Był też oskarżony, który był bardzo wzburzony. Krzyczał na chłopca, że ma szlaban za to co się stało, a także za to, że miał nikogo nie przyprowadzać do domu. Ten chłopiec się wyraźnie go bał. Potem oskarżony sam się uspokoił i wylegitymował. Kiedy weszliśmy do mieszkania, psy były zamknięte w łazience. Pod naszą obecność oskarżony przeprowadził je do innego pomieszczenia. Szły spokojnie, słuchały poleceń - zeznawał funkcjonariusz.

Kamila pogryzł pitbull. Wstrząsające relacje świadków

Jak wynika z zeznań, które złożyli policjanci, Szymek opowiadał, że wyszedł wcześniej ze szkoły, bo zapomniał o dodatkowych zajęciach. Po drodze do domu spotkał Kamila, któremu miało chcieć się pić, więc Szymek zaprosił go do swego domu, by poczęstować go wodą. Kiedy dzieci weszły do kuchni, jeden z psów, samiec Jocker miał szczeknąć na Kamila bez powodu i zaraz potem rzucić się na niego bez wyraźnej przyczyny. Chłopiec miał sięgnąć po nożyczki. Jednak nie zdążył ich użyć. Nożyczki później policjanci znaleźli leżące na podłodze. Żaden z psów nie miał ran od takiego narzędzia.

Zobacz też: Pitbull zagryzł Kamila. Ruszył proces właściciela psa, a w internecie rozpętało się piekło

Ostatnie pożegnanie z umierającym synkiem

Ratownik medyczny, który zeznawał podczas rozprawy płakał tak bardzo, że ciężko było zrozumieć niektóre z jego wypowiedzi. Opisywał rany, jakie widział u dziecka. Poszarpane ciało drobnego Kamila już wówczas wydawało się medykom bez życia... Matka kilkadziesiąt godzin później usłyszała, że nie ma nadziei.

- (…) Czekaliśmy kilka godzin w szpitalu w Katowicach. Potem wyszedł do nas lekarz i powiedział, żeby się pożegnać z Kamilkiem, bo kiedy jego serce przestanie bić, nie będą go już reanimować. Poszłam do synka, twarzy niemal nie widziałam, cała była w bandażach. Wzięłam go za rączkę, taka zimna była, lodowata. Zastanawiałam się, czy mu zimno, czy wie, że jestem obok - mówiła rozżalona kobieta.

Trzy dni po tragedii zadzwonił telefon pani Elżbiety T., matki Kamila, która w słuchawce usłyszała, że malutkie serce jej dwunastoletniego synka przestało bić.

Czytaj również: Śmiertelny atak pitbulla na 12-latka wstrząsnął całą Polską. "Nasz Kamilku, leżysz w grobie..."

Chociaż Mariusz S. w sądzie podnosił, że jego pasierb Szymek "raz a, może dwa razy wyszedł na spacer" z groźnymi psami, sąsiedzi relacjonowali, że chłopiec wychodził częściej.

Psy od dnia zdarzenia przebywają w schronisku dla zwierząt w Orzechowcach. Kolejny termin rozprawy i przesłuchania kolejnych świadków zaplanowano na 22 października 2021.

Zobacz też: Mama Kamila, którego zagryzł pitbull: właściciel nigdy nie przeprosił, wyzywał mnie na zakupach

Mama Kamila chce najsurowszej kary dla właściciela psów, które zagryzły jej dziecko

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki