"Ja często tego nie jadłem"

Byliśmy na targowisku w Nowej Dębie po tragedii z zatrutym mięsem. Oto, co usłyszeliśmy od ludzi

2024-02-21 9:54

Jaka atmosfera panuje na targowisku po tragedii w Nowej Dębie (woj. podkarpackie)? Trzy osoby po spożyciu trującej galarety zakupionej na targu trafiły do szpitala z objawami ostrego zatrucia. 54-letni Iurii N. zmarł, a Regina i Wiesław S., którzy je sprzedali, zostali po przesłuchaniu zwolnieni do domu. Co mówią sprzedawcy z targowiska w Nowej Dębie?

Jak wygląda targowisko po tragedii w Nowej Dębie?

Po spożyciu trujących galaret mięsnych z targowiska w Nowej Dębie na Podkarpaciu jeden mężczyzna zmarł w szpitalu, a dwie kobiety były hospitalizowane. Jedna z nich już opuściła nowodębski szpital, druga wciąż leczona jest w krakowskiej placówce. 

Regina i Wiesław S. własnoręcznie produkowali produkty mięsne, które pozyskiwali z hodowanej przez nich trzody. Według wstępnych ustaleń, nie mieli zgód na produkcję, a warunki, w których powstawały wyroby, pozostawiały wiele do życzenia. Zostali zatrzymaniu i trafili do aresztu, a po poniedziałkowym przesłuchaniu zwolniono ich do domu. 

Aktualnie śledczy oczekują na wyniki badań laboratoryjnych mięsa zabezpieczonego w miejscu zamieszkania małżeństwa S. We wtorek ma odbyć się także sekcja zwłok zmarłego Iuriiego N. To rozstrzygnie, co znajdowało się w mięsie, które otruło trzy osoby w Nowej Dębie.

Wiele osób kupowało wyroby Reginy i Wiesława S. Nie chcą one uwierzyć w to, że było produkowane w złych warunkach. Ich wędliny i inne przetwory zawsze były smaczne.

We wtorkowy poranek na targowisku w Nowej Dębie panowały pustki - największy targ odbywa się w piątek. - W piątki odbywa się główny rynek, wtedy cały plac jest zajęty, każdy ma rezerwację - tłumaczył nam pan Ryszard. Spytany o to, jak często małżeństwo S. sprzedawało swoje wyroby, powiedział, że bywali okazjonalnie. Sam robił u nich zakupy: - Bywali jesienią, gdy już było zimno. W lecie ich nie było. Ja często tego nie jadłem, ale coś zawsze kupiłem - wyznał.

Na razie trudno stwierdzić, czy tragedia w Nowej Dębie odbije się na ruchu na targowisku w Nowej Dębie, ale niektórzy na pewno dwa razy zastanowią się, zanim zrobią tam zakupy, - Dzwoniła do mnie sąsiadka i powiedziała, że teraz ona nawet nie tknie mięsa za sklepu - powiedział Faktowi pan Stefan. - Ale ja o zakupy w sklepie jestem spokojny, to przynajmniej ktoś sprawdza. Nie kupuję jedzenia na targu. A tych gospodarzy znałem. Tylko oni mieli na bazarku swojskie wyroby. Przyjeżdżali do nas od roku.

W galerii poniżej zobaczycie targowisko, na którym handlowało zatrzymane w sprawie małżeństwo:

Co mówią mieszkańcy na targu w Nowej Dębie
Sonda
Czy kupujesz mięso na targu?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki