Podkarpacie: Porwali kota dla okupu! [GALERIA]

2019-08-08 13:46

Porwana dla okupu i przetrzymywana bez jedzenia została kocica o imieniu Koka. Porywacze za oddanie kotka żywego chcieli od właścicielki okup! Chociaż kwota okupu nie była wygórowana, bo posłaniec za kota zażądał 120 zł na piwo, kobieta sprawę zgłosiła na policję.

To porwanie przejdzie do historii polskiej kryminologii. Na Podkarpaciu porwania dla okupu to rzadkość, jednak się zdarzają. I to w biały dzień z wielkiego osiedla. Było porwanie, przetrzymywanie kotka w melinie, a na końcu porywacze wystąpili o okup!

Pani Urszuli Pełczyńskiej (65 l.), emerytce z Rzeszowa zaginęła kotka o imieniu  Koka (8 l.). Właścicielka i jej sąsiedzi przez kilka dni szukali zwierzaka. Poszukiwania trawy nawet  w nocy! Bezskutecznie. Zaangażowanych było wiele osób. Koka to osiedlowy pieszczoch. Garnął się do wszystkich, był lubiany na osiedlu. Mieszkańcy codziennie witali się z kotkiem i głaskali futrzaka. W końcu w mieście rozwieszono plakaty informujące o zaginięciu zwierzaka.

Po tym jak na osiedlach pojawiły się ogłoszenia, do drzwi Pani Urszuli zapukał osiedlowy menel trzymając kota w rękach i żądając za przekazanie zwierzaka 120 zł okupu!

– Żul, który ją odniósł, czekał przy mieszkaniu. Przedstawił się  i powiedziała, że mam mu dać 120 zł. Powiedziałam, że nie mam pieniędzy – stwierdzała właścicielka Koki.

Porywacz pozostawał niewzruszony i nie chciał oddać kotka. W końcu emerytka wyrwała przestraszonego wygłodzonego kota, a mężczyzna który nie przewodził takiego obrotu sprawy uciekł bez okupu!

Pani Urszula po zajściu relacjonowała cała sytuację.

- Ten, który przyniósł mi kota, to bezdomny żul, który kumpluje się z innymi osiedlowymi menelami. Często ich spotykałam pod sklepem, zawsze prosili o jakieś drobne czy to na piwo, czy na papierosy. Czasem im dawałam, już nigdy tego nie zrobię – odżegnuje się kobieta.

Właścicielka kota jest przekonana, że za porwaniem stoi osiedlowy "element", który widział jak bardzo kobieta jest przywiązana do zwierzaka.

- Koka przez sześć i pół dnia nie jadła i nie piła! Jak weszła do domu, była wychudzona, przestraszona, spragniona i ranna! Menele przetrzymali Kokę w jakimś zamkniętym pomieszczeniu, które śmierdział tam samo jak ci żule. Kotka przesiąkła tym zapachem! Po tym poznałam, że to wszyscy osiedlowi bumelanci są zamieszkani w to porwanie - dodaje rozżalona właścicielka.

Kobieta zgłosiła sprawę na policje, ta obiecała się przyjrzeć temu. Oprócz porwania dla okupu, kot ucierpiał jeszcze w inny sposób! Miał rozcięte, zaropiałe ucho, jest też bardzo przestraszony. Nie daje się dotknąć nawet właścicielce. Mieszkańcy boją się wypuszczać swoje zwierzęta, żeby i te nie został porwane dla okupu.

Masz podobny temat?

Napisz do autora tekstu:

[email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki