- Były proboszcz parafii w Jeżowem, Krzysztof P., został oskarżony o przywłaszczenie ponad 600 tys. zł z kasy parafialnej.
- Pieniądze pochodziły z odszkodowania za grunty przejęte pod budowę drogi S19, a duchowny nie przyznaje się do winy.
- Oskarżony tłumaczy braki finansowe m.in. pandemią i brakiem ksiąg rachunkowych, których - jak twierdzi - nie prowadził.
- Sprawdź, jakie konsekwencje grożą byłemu proboszczowi i co ujawnił sądowy proces.
Podkarpackie: Ksiądz oskarżony. Ogromne pieniądze w tle!
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu skierowała do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu akt oskarżenia przeciwko byłemu proboszczowi Parafii w Jeżowem. Z dokumentu wynikało, że 73-letni Krzysztof P. (były proboszcz parafii) został oskarżony o przywłaszczenie pieniędzy w kwocie ponad 600 tys. złotych na szkodę Parafii Rzymskokatolickiej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Jeżowem. Ponadto prokurator zarzucił także oskarżonemu usunięcie dokumentów finansowych w tym księgi finansowej Parafii.
- Śledztwo prowadzone było na wskutek zawiadomienia złożonego przez Sandomierski Sąd Biskupi w Sandomierzu. Zawiadamiający wskazywał, iż Krzysztof P. mógł dopuścić się przestępstw polegających m.in. na przywłaszczeniu pieniędzy w kwocie nie mniejszej niż 600 tys. złotych, które to środki pieniężne przelane zostały na konto Parafii z tytułu odszkodowania za nieruchomości przejęte na budowę drogi ekspresowej S-19. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Za zarzucane oskarżonemu przestępstwo przywłaszczenia mienia znacznej wartości, kodeks karny przewiduje karę od roku do 10 lat pozbawienia wolności - przekazywał Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel.
Kim jest ksiądz Krzysztof P.?
Ks. kan. Krzysztof P. ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Przemyślu, gdzie studiował w latach 1971-1977. 5 czerwca 1977 w katedrze przemyskiej przyjął święcenia kapłańskie. Jako wikariusz pracował m.in. w parafii Wniebowzięcia NMP w Zagórzu koło Sanoka (1977-1978), w parafii Matki Bożej Różańcowej w Stalowej Woli (1978-1980) oraz w parafii Chrystusa Króla w Sanoku. Był proboszczem parafii Rzeczyca Długa koło Stalowej Woli. W 1993 roku został mianowany wikariuszem w parafii Narodzenia NMP w Jeżowem. W 1994 roku, po przejściu na emeryturę ks. Ludwika Bielawskiego, został proboszczem w Jeżowem.
Wierni pamiętają, ze przez lata probostwa ks. Krzysztofa P. parafia doczekała się wielu remontów i inwestycji. W 2004 roku zasługi ks. Krzysztofa P. zostały docenione przez ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego, który przyznał mu złotą odznakę "Za opiekę nad zabytkami". 21 sierpnia 2022 ks. Krzysztof P. odprawił uroczystą mszę dziękczynną za 29 lat posługi w Jeżowem, a 25 sierpnia 2022 dokonał kanonicznego przekazania parafii nowemu proboszczowi.
Następnie udał się na emeryturę. Jednak po zakończeniu jego rządów w parafii, nie zgadzały się finanse. Brakowało mnóstwa pieniędzy, dlatego 6 sierpnia 2025 roku przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył proces duchownego. Ksiądz pojawił się osobiście na sali rozpraw, ale ani razu nie poparzył w stronę publiczności. Obiektywów dziennikarzy unikał jak ognia.
Początek procesu kapłana z Podkarpacia
Proces rozpoczął się odczytaniem aktu oskarżenia przez prokuratora Marka Grelę z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Ten zarzucał duchownemu, że w okresie od 28 lipca 2020 roku do 25 sierpnia 2022 roku, działając czynem ciągłym, przywłaszczył powierzone mu jako proboszczowi parafii pieniądze w kwocie 601 tysięcy 503 złotych i 75 groszy. Drugi zarzut dotyczy usunięcia w bliżej nieustalonej dacie w sierpniu 2022 roku dokumentów finansowych, w tym ksiąg finansowych, księgi rachunkowej parafii, którymi to dokumentami były proboszcz tej parafii nie miał prawa wyłącznie rozporządzać.
"Zaginione" pieniądze to część kwoty, jaką w 2020 roku na rzecz jeżowskiej parafii wpłaciła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad tytułem wywłaszczenia gruntów należących do parafii pod budowę drogi ekspresowej S19. W trzech transzach GDDKiA przelała w sumie na konto parafii 702 tysiące złotych. Odchodząc z funkcji oskarżony przekazał następcy 100 tysięcy złotych pieniędzy parafialnych, brakuje więc rozliczeń co do pozostałych 600 tysięcy.
Jednak Krzysztof P. zaznaczył, że nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów i zaczął wyjaśniać przed sądem skąd te wszystkie domniemane braki. Jako pierwszy powód dziury w kasie parafii ksiądz podał... pandemię koronawirusa. Wierni mieli wówczas nie chodzić do kościoła, a parafia ciągle ponosiła koszty utrzymania. Wśród najpilniejszych wydatków, jakie wymieniał oskarżony duchowny miał być m.in. ogrzewanie gazowe, prąd, remonty, duszpasterstwo, wyjazdy, pielgrzymki stowarzyszeń i spotkania wspólnot, oraz inwestycje wcześniej zaplanowane, których jak twierdził nie mógł zatrzymać. Pilnym wydatkiem miał być też zakup świec do kościoła, peleryn dla ministrantów czy 80 kilogramów cukierków dla dzieci z okazji dnia świętego Mikołaja. W podobnym tonie ksiądz argumentował wydanie w 2021 roku około 200 tys. zł na ogrodzenie cmentarza i budowę parkingu.
- Za te prace przekazałem wykonawcy w sumie 183 tysiące złotych w gotówce, ale no nie mam pokwitowania odbioru pieniędzy od niego - stwierdził przed sądem Krzysztof P. Sporym wydatkiem z budżetu parafii miała być też budowa grobowca i zakup małych trumien dla ofiar, znalezionych podczas budowy drogi ekspresowej na cmentarzu z XVII wieku. Koszty ekshumacji pokrywał inwestor, ale trumienki i grobowiec miała wykonać parafia.
Ksiądz przekonywał sąd, że nigdy nie zabrał nic z konta parafii, a czasem nawet kupował "za swoje" coś do parafii, np. gazety katolickie, a potem z konta parafialnego „odbierał” sobie te pieniądze. Wydatki parafii powinny być szczegółowo opisane w księgach rachunkowych, jednak były proboszcz również i ten zarzut odparł twierdząc, że nie usunął żadnych ksiąg, bo nigdy takowych nie prowadził! Krzysztof P. twierdził, że nie wiedział, że takie księgi rachunkowe jest zobowiązany prowadzić. Podnosił, że jest osobą starszą, a to być może był dekret, który mógł umknąć jego uwadze. Ksiądz wymieniał, różne rzeczy na które miał wydatkować pieniądze parafii, brakuje tylko faktur na potwierdzenie jego słów.
Pierwszego dnia procesu przed Sądem zeznawał m.in. oskarżony ksiądz, ekonom diecezjalny z Diecezji Sandomierskiej, który obnażał nieprawidłowości parafii w Jeżowem oraz organista, który mówił, że o finansach parafii nic nie wie, ale wypłatę miał zawsze na czas. Przesłuchiwany członek Rady Parafialnej zaznaczał, że parafia za panowania Krzysztofa P. funkcjonowała bardzo prężnie i były podejmowane wielkie inwestycje, a członkowie rady ufali księdzu i dlatego nie sprawdzali wnikliwie dokumentów finansowych.