Podkarpackie. Protest Inicjatywy Dzikie Karpaty. Wezwano policję. O co chodzi?

i

Autor: Pexels/Pixabay.com Podkarpackie. Protest Inicjatywy "Dzikie Karpaty". Wezwano policję. O co chodzi? / zdjęcie ilustracyjne

Podkarpackie. Protest Inicjatywy "Dzikie Karpaty". Wezwano policję. O co chodzi?

2021-04-26 14:46

W okolicach Arłamowa (Podkarpackie) przy drodze z Kwaszeniny do Markowej od niedzieli trwa protest Inicjatywy "Dzikie Karpaty". Uczestnicy określają go jako "blokadę wycinki i okupację terenu projektowanego Turnickiego Parku Narodowego". Aktywiści na drzewach zamontowali platformy, wywiesili transparenty. W poniedziałek doszło tam do incydentu aktywistów z kierowcą pojazdu wolnobieżnego, który wykonuje prace leśne. Wezwano policję.

Podkarpackie. Chcą utworzenia Turnickiego Parku Narodowego 

Jak poinformowali protestujący w mediach społecznościowych, domagają się natychmiastowego zaprzestania wycinki oraz polowań, utworzenia rezerwatu przyrody i powołania Turnickiego Parku Narodowego. Aktywiści na drzewach zamontowali platformy, wywiesili transparenty. Ich zdaniem, "Turnicki Park Narodowy to nasze wspólne dobro". Nie godzą na to, "aby traktowanie przez Lasy Państwowe majątku narodowego jak prywatnego folwarku uniemożliwiało powstanie tak ważnego miejsca". W ocenie Inicjatywy "Dzikie Karpaty", "każdego dnia, przez cały rok (…) projektowany Turnicki Park Narodowy wycinany jest na masową skalę". "W kolejnych miejscach w lesie powstają sieci głębokich dróg zrywkowych, którymi podczas deszczu woda spływa morzem błota, zamulając potoki i niszcząc w nich życie" – piszą.

Czytaj też: Kopki k. Rudnika. Dlaczego matka zabiła dzieci i siebie? „Szok zaburzył jej racjonalne myślenie” [Rozmowa wideo]

Jak wynika z informacji przekazanych przez PAP, według "Dzikich Karpat", "stare, naturalne lasy, jak te w projektowanym Turnickim Parku Narodowym, to jeden z najważniejszych elementów systemu podtrzymywania życia na Ziemi". "To one zapewniają tlen, magazynują dwutlenek węgla, oczyszczają powietrze, regulują klimat i obieg wody" – dodają. 

-Nadleśnictwo Bircza, ani też nadzorująca go Regionalna Dyrekcja LP w Krośnie, nie są organami powołanymi do stanowienia nowych form ochrony przyrody. - mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek w rozmowie z PAP.

Rzecznik przypomniał, że Lasy Państwowe zajmują się "prowadzeniem gospodarki w powierzonych lasach własności Skarbu Państwa i działają zgodnie z obowiązującym prawem".

- Nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że las na tym terenie +wycinany jest na masową skalę+, bowiem rozmiar pozyskania realizowany jest stosownie do zapisów planu urządzenia lasu i o jego przekroczeniu nie ma mowy – zauważył Marszałek.

Jak podaje PAP, rzecznik podkreślił, że "wspomniane przez aktywistów +resztki pradawnej puszczy+ są już dawno chronione".

-W pieczy Nadleśnictwa Bircza pozostaje osiem rezerwatów przyrody zajmujących powierzchnię prawie 1,6 tys. ha i ponad 400 ha użytków ekologicznych, jak również ponad tysiąc hektarów wyłączonych z użytkowania, m.in. jako strefy ochrony indywidualnej rzadkich gatunków – wyliczał rzecznik.

Zwrócił uwagę, że "gospodarka leśna prowadzona tu od 75 lat w obecnej formie zapewnia zarówno trwałość, jak i wzrost zasobów przyrodniczych, przy jednoczesnym wykorzystaniu części tych zasobów na potrzeby gospodarki kraju i obywateli".

- Przypominamy, że lesistość obszaru Nadleśnictwa Bircza zwiększyła się z 36 proc. w 1946 roku do 62 proc. obecnie. Średni wiek drzewostanów zwiększył się w ciągu tego okresu z 53 do 86 lat - wyjaśnił Marszałek.

"Dzikie Karpaty" protestują. Wezwano policję

Mocno wzrosła też – dodał leśnik – "funkcja stabilizacji klimatu, z uwagi na ciągle zwiększający się potencjał pochłaniania CO2, spowalniania spływu i zatrzymywania wód opadowych". W poniedziałek, 26 kwietnia w miejscu protestu doszło do incydentu aktywistów z kierowcą pojazdu wolnobieżnego, który wykonuje prace leśne. Wezwano policję.

- Protestujący twierdzili, że operator pojazdu wolnobieżnego uszkodził im postawiony namiot. Stwierdzili też, że chciał na nich najechać – powiedziała PAP oficer prasowy przemyskiej policji Małgorzata Czechowska.

Z kolei – jak mówiła oficer prasowy w rozmowie z PAP – "kierowca twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca, a protestujący wbiegli mu pod pojazd". "Nikt nie został ranny, nic się nie stało. Policja będzie prowadzić czynności w związku z tą sprawą" – dodała. W niedzielę w okolicach Arłamowa protestowało pięć, a w poniedziałek 12 osób

Super Raport 26.04 (Goście: Piotr Zgorzelski - wicemarszałek Sejmu, PSL oraz Marcin Kierwiński - PO), Sedno Sprawy: Anna Maria Żukowska

QUIZ. Rozpoznasz tablice rejestracyjne z Podkarpacia? Skąd przyjechał ten kierowca?

Pytanie 1 z 10
RKL:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki