Pod Komendą w Kolbuszowej stoją znicze upamiętniajce Wojciecha W.

i

Autor: BO Pod Komendą w Kolbuszowej stoją znicze upamiętniajce Wojciecha W.

Zmarł po użyciu PARALIZATORA na komendzie w Kolbuszowej. Rodzice: chcemy UCZCIWEGO wyroku! [WIDEO, ZDJĘCIA]

2020-06-17 16:19

Wojciech W. (42 l.) wszedł na Komendę Policji w Kolbuszowej i zaatakował policjanta. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna był bardzo pobudzony i agresywny. W sumie interweniowało przy nim czterech doświadczonych policjantów. W pewnym momencie, został rażony paralizatorem. Niedługo po tym zmarł. Prokuratura wszczęła śledztwo. Rodzice nie mogą pogodzić się ze śmiercią syna i liczą na uczciwe wyjaśnienie tej tragedii.

Wojciech W. mieszkał w  Kolbuszowej na Podkarpaciu. Sąsiedzi i znajomi wspominają go jak bardzo grzecznego, zadbanego mężczyznę. Wszyscy dookoła wiedzieli, że zmaga się z problemami psychiatrycznymi, ale leczył się, nie pił alkoholu, stronił od innych używek.  

- Grzeczny chłopak, miał mnóstwo kolegów, zawsze się kłaniał. Był chory, ale przecież nie on jeden na świecie. Jeździł do szpitala raz na jakiś czas, tam zostawał na chwile. Zasadniczo nic złego nie można o nim powiedzieć. Ja nie słyszałam, żeby kiedykolwiek był agresywny- mówiła jedna z sąsiadek rodziny W.

Chcemy sprawiedliwego dochodzenia po śmierci naszego syna na komendzie
KOLBUSZOWA

i

Autor: BO Przyjaciele Wojciecha W. zostali jego zdjecia po komendą w Kolbuszowej

Policjanci z Komendy w Kolbuszowej, gdzie mężczyzna miał się rzucić na funkcjonariusza z krzesłem i spowodować u niego wstrząśnienie mózgu relacjonują, że 42-latek wszedł wzburzony na komendę i tam był bardzo pobudzony i agresywny.

Pod Komendą w Kolbuszowej stoją znicze upamiętniajce Wojciecha W.

i

Autor: BO Pod Komendą w Kolbuszowej stoją znicze upamiętniajce Wojciecha W.

- Do zdarzenia doszło w niedzielę w nocy. Jak wynika ze wstępnych ustaleń do budynku komendy około godz. 1.20 wszedł mężczyzna. Był bardzo pobudzony, krzyczał, kopał w drzwi. Kiedy wyszedł do niego funkcjonariusz, mężczyzna zaatakował go uderzając w głowę jednym z krzeseł, znajdujących się w poczekalni. W wyniku uderzenia policjant doznał urazu twarzy i wstrząśnienia mózgu. Do agresywnego mężczyzny natychmiast przybiegli znajdujący się obok funkcjonariusze z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego, którzy usiłowali obezwładnić 42-latka używając w tym celu siły fizycznej. Niestety wobec bardzo agresywnego zachowania mężczyzny środek ten okazał się nieskuteczny. W związku z realnym zagrożeniem zdrowia i życia, użyto wobec niego krótkotrwale paralizatora. Z uwagi na zachowanie mężczyzny policjanci powiadomili pogotowie. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki mężczyzna zasłabł. Policjanci niezwłocznie podjęli resuscytację, którą kontynuowali po przyjeździe ratownicy medyczni. Niestety pomimo udzielanej pomocy ratownicy stwierdzili utratę funkcji życiowych- informuje Jolanta Skubisz-Tęcza, Rzecznik Prasowy KPP Kolbuszowa.

KOLBUSZOWA

i

Autor: BO Komenda Powiatowa Policji w Kolbuszowej

Ze śmiercią Wojciecha W. nie mogą pogodzić się jego rodzice.

– Wojtek od 20 lat leczył się na „dwubiegunówkę”. Był pod stałą opieką lekarzy. Na kolejną wizytę byliśmy umówieni w poniedziałek. W niedzielę poszedł na komendę… Był naprawdę grzeczny. Kochał, ludzi, kochał życie, a najbardziej kochał dzieci. (…) Ja obudzałam się w nocy, kiedy to się stało, z takim waleniem serca, ale wówczas jeszcze nie wiedziałem dlaczego. Byliśmy bardzo zżyci. To nasze najstarsze dziecko. Potem miałam jeszcze bliźniaki. On mieszkał z nami, Musieliśmy go ubezwłasnowolnić, bo wcześniej pobrał kredytów, musiałam spłacać. Myślę, że w tą niedzielę poszedł na komendę po pomoc. Nie mam pojęcia co siedziało mu w głowie. Policja zawsze niosła pomoc. W 2013 roku miał podobny atak. Wówczas wybił szybę w drzwiach na policji. Też był pobudzony, ale wtedy policjanci mu pomogli. Zadzwonili po pogotowie. Trafił do szpitala. Był tam chwile. I jakoś wyszliśmy z tego kryzysu. Wówczas mówił, że poszedł na policję sprawdzić czy policjanci w nocy pracują… - relacjonowała mama Wojciecha W.

KOLBUSZOWA

i

Autor: BO Rodzicee Wojciecha W. chca by sprawa śmierci ich syna została zbadana uczciwie

Ojciec mężczyzny z  trudem ubiera w słowa swój żal. Mówi o tym, że policjanci mogli użyć siły. Zaznacza, że nie zna procedur, ale może gdyby nie użyli paralizatora ich syn by żył.

- Nie wiem co tam się stało, ale liczę, że wszystko zostanie wyjaśnione. Dzisiaj nie umiem o tym myśleć. Nie chce nawet wracać pamięcią do tych zdarzeń. Chciałabym, żeby uczciwie wyjaśniono co się stało. Na policję przecież zawsze idzie się po pomoc. Cały czas tak uważałam. Nie wiem co mam dzisiaj powiedzieć, jak to skomentować. Mieliśmy w ostatnim czasie dwa pogrzeby w najbliższej rodzinie. To zawsze wpływało na Wojtka. Robił się wówczas smutny. Potem przychodziła bezsenność. Zawsze przed takim atakiem tak miał. Nauczyłam się już tego,  dlatego już sam umówił się na tę wizytę u lekarza. Tylko przez ostatni czas jakoś mu się pogłębiło najwidoczniej. Tak to szybko poszło przez te pogrzeby. Musze jakoś przeżyć ten czas- skwitowała mama zmarłego.

Sprawę śmierci Wojciecha W.  prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Czynności na miejscu wykonywał osobiście prokurator, który zabezpieczył m.in. urządzenie z systemem nagrywania oraz nagrania monitoringu.

 

Masz podobny temat?

Napisz do autora testu:

[email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki