Dramat

Śmierć podczas policyjnej interwencji na Podkarpaciu. Andrzej T. był agresywny?

2024-02-01 14:32

Dramat rozegrał się w Markowej na Podkarpaciu. Mężczyzna, wobec którego policjanci podjęli interwencję zmarł, pomimo prób reanimacji. Co się wydarzyło? Dlaczego mężczyzna zmarł? Prokuratura nabiera wody w usta.

Do dramatu doszło we wsi Markowa na Podkarpaciu w środę (31 stycznia 2024). Andrzej T., około 60-letni mężczyzna znany we wsi jako "Niemiec" wyszedł z domu wraz z psem pod sklep, by razem z kolegą Stanisławem F. spożywać alkohol. Jak donoszą nam sąsiedzi, mężczyzna często miał oddawać się temu zajęciu. Tym razem jednak doszło do tragedii.

Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna miał wraz z kolegą spożywać alkohol w niedozwolonym miejscu. Gdy zobaczył policję, zaczął uciekać! Został jednak zatrzymany przez mundurowych.

- Policjanci sami podjęli interwencję wobec mężczyzn, którzy spożywali alkohol w niedozwolonym miejscu - informował Wojciech Gruca z KPP Łańcut.

Andrzej T. zaczął uciekać. Policjanci udali się w pościg i zatrzymano mężczyznę. Ten, jak nieoficjalnie ustaliliśmy, miał być agresywny. Policjanci mieli użyć wobec mężczyzny siły i skuć go kajdankami. Interweniujący funkcjonariusze podjęli decyzję o przewiezieniu go na komendę. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy w drodze do Łańcuta w radiowozie stan mężczyzna się pogarszał.

- Policjanci podjęli czynności reanimacyjne, akcję reanimacyjną wspomagał kierowca, który się zatrzymał. Wezwano załogę karetki pogotowia, ale niestety życia mężczyzny nie udało się uratować. Policjanci, który interweniowali wobec zatrzymanego mężczyzny do doświadczeni funkcjonariusze z kilkunastoletnim stażem - podaje Wojciech Gruca.

O szczegóły zdarzenia zapytaliśmy również  prokuraturę - niestety, bezskutecznie. Prok. Aleksandra Przybyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Łańcucie powiedziała w rozmowie z dziennikarką "SE", że żadnych szczegółów dotyczących sprawy nie będzie przekazywać, oprócz tego, że prowadzone są czynności z art. 308 (Czynności niecierpiące zwłoki w toku śledztwa), a ciało zostało zabezpieczone.

Podobnie prok. Arkadiusz Jarosz zastępca Prokuratora Okręgowego w Rzeszowie przekazał, że z uwagi na dobro postępowania nie udziela żadnych informacji, zapowiedział, że będą one udzielane na późniejszym etapie.

- Mogę tylko potwierdzić, że takie zdarzenie miało miejsce i to jest jedyna informacja, którą mogę państwu udzielić - powiedział w rozmowie z "SE" prok. Jarosz - Realizowane są intensywne czynności procesowe i one będą determinować dalszy bieg sprawy - dodaje.

Jak zaznacza prokurator Jarosz, sekcja zwłok zostanie wykonana najszybciej, jak to możliwe.

Mieszkańcy Markowej mówią nam, że Andrzej T. we wsi znany był jako "Niemiec", ponieważ co jakiś czas jeździł za granicę do pracy. Mężczyzna nie miał jednak dobrej opinii. Z doniesień sąsiadów wynika, że wszelkie pieniądze miał "przepijać", a utrzymywała go żona, której często miał robić awantury i prosić o gotówkę na alkohol. Ten pod sklep wybierał się zwykle ze swoim psem. Mężczyzna ma dwójkę dorosłych dzieci, jednak rzadko przyjeżdżają do domu rodzinnego.

- O zmarłych nie mówi się źle, ale ciężko coś dobrego powiedzieć... - słyszymy.

Sąsiedzi wspominają, że 13 lat temu mężczyzna miał problemy z sercem i zastanawiają się, czy być może problemy z sercem nie były przyczyną tego tragicznego finału policyjnej interwencji.

Co było przyczyną śmierci? Na te pytania pomoże odpowiedzieć sekcja zwłok.

Oblał się na stacji benzyną i chciał się podpalić? O mały włos od tragedii

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki