Śmierć licealistów w Tatrach

i

Autor: pixabay.com/DzidekLasek Śmierć licealistów w Tatrach

700 tysięcy złotych za śmierć dwóch synów? 8 lutego zapadnie wyrok w sprawie tragedii pod Rysami

2019-02-01 11:43

8 lutego Sąd Apelacyjny w Katowicach ogłosi wyrok w procesie z powództwa Andrzeja M., domagającego się 700 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć dwóch synów, którzy zginęli w lawinie pod Rysami w styczniu 2003 r. Sąd okręgowy przyznał mu 140 tys. zł od organizatora wyprawy.

To najtragiczniejszy wypadek w historii polskich Tatr. 28 stycznia 2003 roku grupa licealistów z  I Liceum Ogólnokształcącego im. Leona Kruczkowskiego w Tychach oraz osoby związane z działającym w tej szkole Klubem Sportowym „Pion” wybrali się na wycieczkę w Tatry. Podczas podróży na szczyt drugiej części grupy złożonej z 13 osób zeszła lawina. Czterem z nich udało się schować, 9 zostało zasypanych. Ratownikom udało się ocalić jedną z uczennic. Niestety, pozostali zginęli. Jeden z uczniów zmarł w szpitalu. Czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar. Poszukiwanie ciał trwało do 17 czerwca. Ostateczny bilans to 8 ofiar śmiertelnych. 

Wycieczka w takich warunkach nie powinna się w ogóle odbyć. W nocy z 27 na 28 stycznia 2003 roku warunki pogodowe diametralnie się zmieniły. Mimo wprowadzenia drugiego stopnia zagrożenia lawinowego, Mirosław Sz., nauczyciel geografii i szef szkolnego klubu sportowego „Pion”, jednocześnie organizator wyprawy, zadecydował o kontynuacji pieszej wędrówki na szczyt z drugą grupą uczniów. Mężczyzna nie miał stosownych uprawnień do prowadzenia takich wycieczek. Po tragedii został uznany za winnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdrowia i życia wielu osób. Otrzymał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu. 

>>> W Częstochowie i Sosnowcu do żłobków pójdą tylko zaszczepione dzieci

Andrzej M., ojciec dwóch ofiar, wytoczył sprawę cywilną - domaga się 700 tys. zł zadośćuczynienia od Mirosława Sz., klubu sportowego i miasta Tychy, czyli organu założycielskiego szkoły. Wcześniej wezwał miasto do ugody, samorząd się jednak nie zgodził - poinformował PAP.

W grudniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Katowicach częściowo uwzględnił powództwo. Przyznał ojcu dwóch ofiar lawiny 140 tys. zł. zadośćuczynienia - po połowie od Mirosława Sz. i od klubu. Oddalił natomiast roszczenia wobec samorządu Tychów uznając, że nie była to wycieczka szkolna, lecz wyprawa zorganizowana przez Mirosława Sz., w ramach działalności klubu, który miał osobowość prawną. Sąd okręgowy uznał też, że w tym przypadku roszczenie przedawniło się.

Z wyrokiem nie zgadza się zarówno powód – którego w procesie odwoławczym popiera Rzecznik Praw Obywatelskich - jak i pozwany Sz. Pełnomocnik Andrzeja M. mec. Wojciech Koncewicz domaga się uchylenie orzeczenia z I instancji, które ocenił za „niesprawiedliwe z sensie prawnym i czysto ludzkim”. Wyraził ubolewanie, że sąd okręgowy wycenił stratę każdego z synów M. na 70 tys. zł. - Tymczasem czytamy, że asystentki jednego z banków zarabiają tyle miesięcznie – dodał adwokat. Strona powodowa nie zgadza się też, że miasto nie ponosi odpowiedzialności za to, co się stało. Sam Andrzej M. powiedział, że rodzice zezwalając dzieciom na wyjazd w Tatry byli przekonani, że była to wycieczka szkolna. - Źle poprowadzona wycieczka szkolna – dodał M.

Mirosław Sz. domaga się oddalenia powództwa. Jego pełnomocnik przekonywał, że w przypadku jego klienta nie ma przesłanki odszkodowawczej, bo nie istnieje – w sensie cywilnym – związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy działaniem Sz., a tragedią, która się wydarzyła. Pełnomocnik zaznaczył, że lawina, która zabiła młodych ludzi zeszła samoistnie. Zgodził się natomiast ze stroną powodową, że szkoła była współorganizatorem wyprawy.

Do procesu przystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich, który poparł apelację ojca wobec władz miasta. Rzecznik zwrócił m.in. uwagę, że na wycieczkę wyraziła zgodę dyrekcja szkoły. - Należy przyjąć współodpowiedzialność Miasta Tychy jako organu prowadzącego szkołę. To, że klub ma osobowość prawną, nie stoi na przeszkodzie odpowiedzialności także miasta, skoro pozwany Mirosław Sz. był nauczycielem w liceum, to w kwestiach odpowiedzialności za szkody wyrządzone w ramach pełnionych przez niego funkcji należy go uważać za funkcjonariusza samorządu terytorialnego - uznał RPO.

Czytaj także: Smog: Duże miasta nie umywają się do małych miejscowości. Tam powietrze jest katastrofalne! [AUDIO]

Nie zgadza się też ze stanowiskiem sądu I instancji, który uznał roszczenia wobec miasta za przedawnione. Zdaniem RPO, sąd okręgowy pominął ustaloną do tej pory linię orzeczniczą w kwestii wydłużenia terminu przedawnienia roszczeń skierowanych nie bezpośrednio do sprawcy, ale do innych podmiotów odpowiadających za szkodę przezeń wyrządzoną.

Przeczytaj również: Pożar w Sosnowcu: 2 osoby poszkodowane, 10 ewakuowanych

ZOBACZ WIDEO:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki