Bez bramek w meczu Górnika Zabrze ze Śląskiem Wrocław. Za to z kontrowersją...

2019-09-15 18:31

Jedno z najciekawszych spotkań 8. kolejki PKO Bank Ekstraklasy między Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław z pewnością rozczarowało kibiców. Bezbramkowy remis nie satysfakcjonuje nikogo, za to znów najwięcej będzie się mówiło o zagraniu ręką w polu karnym.

Śląsk przystępował do tego spotkania niepokonany - w 7. kolejkach przyjezdni zgromadzili 4 zwycięstwa i 3 remisy. Ale za to gospodarze u siebie nie zwykli tracić u punktów, a nawet bramek (3 zwycięstwa w trzech meczach, bilans 5:0). Dlatego można było przypuszczać, że będący po meczu Pogoni na 2. miejscu w tabeli wrocławianie nie będą mieli łatwej przeprawy.

To zabrzanie zawiązali pierwszą groźną akcję. W 11. minucie Erik Janża ładnie zagrał klepkę z Łukaszem Wolsztyńskim przed polem karnym gości. Słoweniec uderzył na bramkę zza szesnastki, ale czujny między słupkami był Matus Putnocky. Im dłużej trwała jednak pierwsza część spotkania, tym lepiej na Arenie Zabrze czuli się goście. To oni nadawali rytm spotkania i nie przestraszyli się rywala, choć Górnicy mogli liczyć na wsparcie ponad siedemnastu tysięcy kibiców. Zagrożenie ograniczało się jednak do akcji szybko rozbijanych przez defensorów gospodarzy lub strzałów w dystansu, jak ten Musondy z 28. minuty, który wylądował w rękach Martina Chudego.

Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy zrobiło się gorąco. Po niecelnym zagraniu jednego z zabrzan Wojciech Golla dotknął ręką piłkę w polu karnym. Sędzia Bartosz Frankowski po konsultacji z VAR-em podjął jednak decyzję, że jedenastki nie będzie. Jest ona na pewno kontrowersyjna, bowiem interwencja ręką była wyraźna i Golla powiększał w ten sposób obrys ciała, ale z drugiej nie wykonał ruchu ręką w stronę piłki, zagranie było przypadkowym kiksem. Z kolei po drugiej stronie boiska kapitalną okazję miał Przemysław Płacheta. Utalentowany pomocnik w 45. minucie meczu minął Martina Chudego i miał przed sobą niemal pustą bramkę. Uderzył jednak w boczną siatkę.

W drugą połowę lepiej weszli goście. Zaczęło się od niezłego strzału Płachety w okienko bramki. Słowacki bramkarz musiał się popisać niezwykłym refleksem, by sparować mocny i precyzyjny strzał ze skraju pola karnego. Potem dwa razy zakotłowało się w szesnastce zabrzan, ale bez konsekwencji. Górnicy po pierwszych minutach w których zostali nieco zdominowani, zaczęli dochodzić do siebie. Niezłą akcję przeprowadził rezerwowy Kopacz, który minął dwóch rywali idąc z piłką wszerz pola karnego. Nie zdecydował się jednak na strzał. Po chwili Jesus Jimenez wyszedł z Igorem Angulo na trzech wrocławian, ale pierwszy z nich, podobnie jak Kopacz, zbyt długo holował piłkę. Ostatniego podania brakowało też po drugiej stronie barykady. Na kwadrans przed końcem meczu lewym skrzydłem z piłką ładnie zabrał się Dino Stiglec, ale podawał niedokładnie.

Jednak w 81. minucie było już dużo bliżej do strzelenia gola. Dogranie z lewej flanki w pole karne dostał rezerwowy Daniel Szczepan. Zawodnik Śląska chybił minimalnie strzałem głową obok słupka. Po chwili ten sam zawodnik znów w podobnej sytuacji (choć był kilka metrów dalej) przestrzelił nad poprzeczką.

Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Śląsk wciąż znajduje się w ligowej czołówce (2. miejsce z 16. punktami), zaś zabrzanie (10. miejsce, 11 oczek na koncie) muszą włożyć nieco więcej wysiłku, by wskoczyć do pierwszej ósemki. 

PO MECZU:

Vitezslav Lavicka (trener Śląska Wrocław): Przed meczem wypadł nam nasz kapitan Krzysztof Mączyński, ale dał wsparcie chłopakom. Daniel Szczepan i Erik Esposito mieli sytuacje bramkowe, blisko gola był też Płacheta. Wykorzystał swoja szybkość, ale brakuje mu jeszcze zmysłu, by wykończyć akcję. Jesteśmy zadowoleni, podobała mi się nasza gra w pierwszej połowie spotkania. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, potrafiliśmy przejąć piłkę w środku pola. Brakuje nam jeszcze efektywności.

Marcin Brosz (trener Górnika Zabrze): Chciałbym się skupić na drugiej połowie, bo wtedy graliśmy tak, jak byśmy chcieli. Potrafiliśmy przenosić ciężar gry z prawej strony na lewą. Brakowało jednak sytuacji. Co do sytuacji z ręką w polu karnym? Zostawiam to sędziemu. Szybka zmiana Łukasza Wolsztyńskiego podyktowana była tym, że chcieliśmy zmienić oblicze meczu. To pozycja, gdzie trzeba z siebie dać wiele zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Zmiana Jesusa Jimeneza również była podyktowana chęcią zwiększenia intensywności na lewej stronie. Liczyliśmy, że Baidoo będzie grał ofensywnie z przodu. Nie udało się jednak sfinalizować naszego pomysłu. Staraliśmy się odbierać piłki nieco niżej niż zwykle i dogrywać piłkę do Igora, ale pomysł jest dobry tylko wtedy, gdy są efekty.

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)

Składy:

Górnik Zabrze: 84. M. Chudy - 3. B. Sekulić, 2. P. Wiśniewski, 5. P. Bochniewicz, 64. E. Janża - 23. M. Matras, 9. J. Jimenez (72', I. Baidoo), 20. D. Ściślak, 19. K. Zapolnik (81', 8. A. Manneh) - 10. Ł. Wolsztyński (57', 7. D. Kopacz), 17. I. Angulo

Śląsk Wrocław: 1. M. Putnocky - 28. Ł. Broź, 14. W. Golla, 5. I. Purto, 4. D. Stiglec - 21. J. Łabojko, 6. M. Chrapek, 7. R. Pich (81', 23. D. Żivulić) , 8. P. Płacheta, 18. L. Musonda (87', 11. M. Cholewiak) - E. Exposito (59', 15. D. Szczepan)

Sędzia: Bartosz Frankowski

Frekwencja: 17 450

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki