saturator, kranówka, woda sodowa, PRL, nostalgia, Polska Ludowa

i

Autor: Andrzej Bęben

Coraz więcej w miastach saturatorów à la PRL. Kranówka jest OK!

2019-07-09 15:45

W czasach gierkowskiej prosperity, było ich latem co niemiara. Za gazowaną dwutlenkiem węgla wodę, zwaną sodową, płaciło się 30 gr. A za zabarwianą sokiem żółtym lub czerwonym – złotówkę. Od paru lat saturatory znów pojawiają się latem w miastach. Najczęściej wodę dają za darmo i reklamują kranówkę. Biznesowo to średnio opłacalny interes.

Tak, na przykład, jest w Cieszynie, Katowicach i Sosnowcu. Wodociągi Ziemi Cieszyńskiej dołączyły do grupy polskich zakładów wodociągowych, które promują picie wody prosto z kranu. I dlatego na cieszyńskim Rynku z saturatora wody sodowej dają, ile dusza zapragnie. Pijcie kranówkę, bo jest zdrowa i nawet nie trzeba jej gotować – zachwala magistrat do spółki z Wodociągami. A w Cieszynie do sieci o długości 211 km podłączonych jest 96 proc. gospodarstw domowych, więc jest gdzie i z czego pić. o łącznej długości ponad 211 km, do której podłączonych jest szacunkowo 96 proc. mieszkań. Picie wody z kranu jest bardzo ekologiczne – zachwalają samorządy. Wiele z nich nie kupuje już wody w PET-ach. W kranie jest równie dobra i – jak wyliczają cieszyńscy fachowcy z Wodociągów – 10 tys. razy tańsza w produkcji od butelkowanej.

W Katowicach saturatory à la PRL, a nawet i oryginalne, zachęcają do picia wody za darmo. Wpierw z kubeczka, a później w domu – z kokotka, czyli z kranu. Od 5 lipca, w każdy weekend, na katowickim Rynku leją wodę gazowaną z saturatora. Inaugurując letnią część zainicjowanej wiosenną akcji „Kranówka katowicka – szluknij sie z kokotka” prezydent Katowic Marcin Krupa zachwalał: – Mamy w Katowicach dobrej jakości wodę w sieci, dlatego nie widzę powodu, żeby z tego nie korzystać. Nie tylko oszczędzamy pieniądze, ograniczamy produkcję śmieci, ale też ułatwiamy sobie życie. Żeby napić się wody, wystarczy odkręcić „kokotek” i już. Staramy się do tego różnymi sposobami przekonać mieszkańców.

W Sosnowcu również wystawili saturator wz. PRL. Gdy były upały, ludzie wypijali parę tysięcy kubków dziennie. Trzeba wspomnieć, że kiedyś piło się ze szklanek, teraz z plastikowych kubeczków. Ważne jest, by promując wodę z miejskich wodociągów, nie zapełniać plastikiem miejskich wysypisk. Dodajmy też, że wbrew pozorom takie saturator swoje kosztuje. Nowiuteńki, replika prlowskiego, kosztuje ok. 25 tys. zł. Poza wyglądem wszystko go odróżnia od pierwowzoru. We współczesnym saturatorze woda, nawet ta czysta z miejskich ujęć, jest dezynfekowana promieniami UV. Jest i inna technika. Może dlatego, oryginalny saturator z lat 80 XX w w idealnym stanie jest tańszy o co najmniej połowę od współczesnego modelu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki