Pożar na ul. Łącznej w Dąbrowie Górniczej [ZDJĘCIA]

i

Autor: Archiwym prywatne Pożar na ul. Łącznej w Dąbrowie Górniczej [ZDJĘCIA]

Potężna awantura po pożarze w Dąbrowie Górniczej. "Za co tu płacić? Zalewają nas fekalia!"

2021-02-18 11:00

Wracamy do sprawy pożaru przy ul. Łącznej w Dąbrowie Górniczej. Do zdarzenia doszło w ubiegłą środę wieczorem. Kilkanaście osób zostało ewakuowanych z budynku, dwie z nich przetransportowano do szpitala. Ogień pojawił się w jednym z mieszkań. Pogorzelcy przez jakiś czas przebywali u rodzin, pozostałych przemieszczono na teren Eurocampingu w Błędowie, gdzie znaleźli tymczasowe schronienie. Temat ten stał się osią sporu pomiędzy mieszkańcami Dąbrowy Górniczej, a także między prezydentem Marcinem Bazylakiem i jedną z lokalnych działaczek. Chodzi przede wszystkim o kwestię pomocy pogorzelcom. Niektórzy z nich obawiają się, że ze względu na zaległości w opłatach mogą wylądować na ulicy.

Pożar w Dąbrowie Górniczej. Lokatorzy mają spore obawy

Pożar mieszkania w budynku przy ul. Łącznej miał miejsce w środę 10 lutego. Z obiektu ewakuowano kilkanaście osób. Dwójkę poszkodowanych lokatorów przewieziono do szpitala. - Jedna trafiła do szpitala z objawami zatrucia. Drugą musieliśmy reanimować, bowiem wystąpiło u niej nagłe zatrzymanie funkcji życiowych. To była osoba po operacji. Na szczęście udało się przywrócić krążenie - relacjonował nam asp. Stefan Flasza, oficer prasowy dąbrowskiej komendy straży pożarnej. Po pożarze lokatorzy zostali przewiezieni na teren Eurocampingu w Błędowie. Niektórym pozwolono wrócić do swoich mieszkań.

Czytaj również: ZŁODZIEJ, WŁAMYWACZ, WANDAL! Tego mężczyzny szukają policjanci ze Śląska

Nie wszyscy jednak są z tego faktu zadowoleni. Część lokatorów twierdzi, że już przed pożarem stan budynku pozostawiał wiele do życzenia. - Mieszkam tu trzy lata, ale ciężko tu żyć. Dochodzi często do awantur. W łazience spuchnięte ściany, grzyb. Malowaliśmy, ale to nic nie daje. Po pożarze sufit odpada, drzwi są wyłamane, a mieszkanie jest pozalewane - powiedziała nam jedna z osób, która mieszka w budynku. Wiele z nich nie płaci za czynsz. Uważają, że w takich warunkach nie da się żyć. - Za co tu płacić? - pytają. - Wylewają się nam fekalia na mieszkanie i na korytarz. Ja to muszę sprzątać. Jeden wielki grzyb na ścianach. Teraz jest wszystko mokre. Człowiek się stara, żeby było czysto. Gdyby miał coś normalnego, to by się starał i płacił za czynsz, ale tu to przecież nie ma za co płacić - uważa kolejny z lokatorów.

Zobacz także: Częstochowa. Wzruszający gest szpitala. Tak upamiętnili zmarłą z powodu koronawirusa lekarkę

Niektórzy boją się, że mogą wylądować na bruku. A dokładniej w noclegowni dla bezdomnych. Tak według nich miasto ma się "zająć" osobami, które nie płacą za czynsz. Ale obawy mają również Ci, którzy regulują opłaty w terminie. - Tam mieszkają także ludzie, którzy mają normalne emerytury, renty. Jeden z lokatorów włożył nawet 20 tys. w to mieszkanie i nie chce go opuścić. Różni ludzie tam trafiali. Ale wszyscy są wrzucani do jednego worka o nazwie patologia - mówi nam jedna z mieszkanek Dąbrowy Górniczej. - To często ofiary systemu. Mieszkali w blokach, ale stracili pracę, a czynsze poszły do góry. Nagle znaleźli się tutaj. Tam mieszkają także rodziny z dziećmi. Niestety, osoby zażywające narkotyki i uzależnione od alkoholu też się zdarzają - dodaje.

Zobacz także: Katowice. Niesamowite! Owce zostały honorowymi dawcami krwi

Uważa jednocześnie, że miasto nie pomogło należycie lokatorom z Łącznej. - Pogrupowali ich jak mięso na tym eurocampingu. W jednym domku umieścili dwie kobiety, z czego jedną starszą i schorowaną, oraz półnagiego mężczyznę, który nie miał ubrań - mówi nasza informatorka. Pogorzelcom pomogły kobiety, które pracowały na terenie ośrodka.

Pożar w Dąbrowie Górniczej. Co dalej z mieszkańcami? Miasto milczy

We wtorek przesłaliśmy do Urzędu Miasta zapytanie w sprawie mieszkańców budynku przy ul. Łącznej. Poprosiliśmy o odpowiedź na pytania: jak wyglądał stan budynku przed pożarem, jak obecnie wygląda sytuacja lokatorów budynku, co stanie się z nimi w najbliższym czasie, co z budynkiem - czy zostanie wyremontowany? Niestety, do tej pory magistrat nie zareagował. Tylko na część pytań odpowiedział na Facebooku prezydent Marcin Bazylak, który odniósł się do zarzutów stawianych przez Tatianę Duraj-Fert, lokalną działaczkę. Kobieta napisała na swoim profilu społecznościowym, że sama pomogła pogorzelcom, których miasto, jej zdaniem, zostawiło na pastwę losu. - MZBM nie rozpoczął remontu tydzień od pożaru. Mieszkańcy nie otrzymali pomocy w zakresie transportu. Kilku osobom pomogła i przywiozłam do mieszkań na Łączną - napisała na Facebooku.

Bazylak zdecydował się na kontrę, publikując post na Facebooku, gdzie określił podawane przez Duraj-Fert informacje jako "manipulacje". - W ciągu dwóch godzin służby miejskie zapewniły wszystkim ewakuowanym transport oraz schronienie na terenie Eurocampingu w Błędowie, a także pełne wyżywienie. Z pomocy sfinansowanej przez dąbrowskich podatników skorzystało 25 osób. Dzień po pożarze oględzin budynku dokonał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który uznał, że konstrukcja budynku nie została uszkodzona. W poniedziałek 15 lutego do budynku ponownie zostały przyłączone media, które zostały odcięte w związku z prowadzoną akcją gaśniczą. We wtorek 16 lutego MZBM przekazał do MOPS wykaz mieszkań, które nie ucierpiały w trakcie pożaru i do których możliwy jest powrót lokatorów. Informacja ta niezwłocznie została przekazana ewakuowanym osobom przez pracownika socjalnego. Co istotne – ani MZBM, ani pracownicy MOPS nie wskazali czasu i terminu powrotu do mieszkań. (...) W najbliższym czasie na koszt MZBM zostaną przeprowadzone konieczne remonty. Do dyspozycji lokatorów są także konserwatorzy MZBM. Do dzisiaj do administracji nie wpłynęła żadna skarga od lokatorów. 1,3 miliona zł to suma zaległości czynszowych mieszkańców budynku przy ul. Łącznej 11 - wyliczał na swoim profilu na Facebooku prezydent Dąbrowy Górniczej.

Pożar Archiwum Urzędu Miasta w Krakowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki