- W Siemianowicach Śląskich 45-letni Daniel S. brutalnie zamordował swoją 80-letnią przybraną matkę, zadając jej kilkadziesiąt ciosów nożem.
- Do zbrodni doszło w mieszkaniu seniorki zaledwie kilkanaście dni po tym, jak mężczyzna wyszedł z więzienia, a kobieta przyjęła go pod swój dach.
- Sąd skazał mordercę na 30 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna przyznał się do winy, ale nie wyjaśnił motywów swojego czynu.
Dała mu miłość i dom, a on ją zabił. Zagadkowy motyw zbrodni
To była brutalna egzekucja, której powody wciąż pozostają zagadką. W bloku przy Wróblewskiego w Siemianowicach Śląskich doszło do masakry. Daniel S. pomieszkiwał tam z matką raptem od kilkunastu dni. Późną nocą postanowił się ze swą dobrodziejką rozprawić. Odczekał aż mama zaśnie. Potem zabrał z kuchni dwa duże noże. Wszedł do sypialni matki i zaczął zadawać ciosy. Seniorka nie miała żadnych szans - zmarła od ran bardzo szybko. Potem patolodzy naliczyli w jej ciele kilkadziesiąt ran kłutych. Gdy szał zabijania minął Daniel S. chwycił telefon i zadzwonił na numer alarmowy. Jednak pani Mieczysławie już nikt nie mógł pomóc.
Morderca trafił za kraty tymczasowego aresztu i usłyszał zarzut zabójstwa. Po krótkim śledztwie Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śl. wysłała do sądu akt oskarżenia i Daniel S. stanął przed sądem. 45-latek do winy się przyznał, ale nie powiedział ani słowa, dlaczego w tak okrutny sposób postąpił ze swą mamą.
Surowy wyrok sądu
Sąd nie miał żadnej wątpliwości, że jest winny zbrodni zabójstwa i skazał Daniela S. na 30 lat pozbawienia wolności. - Prokuratura jest zadowolona z wyroku, jaki zapadł przed sądem. Wymiar kary jest tożsamy z naszymi wnioskami i nie będziemy się od decyzji sądu odwoływać - mówi prok. Katarzyna Bryla, zastępczyni szefowej Prokuratury Rejonowej w Siemianowicach Śląskich.
Daniel S. jako kilkulatek został zaadoptowany przez swą ofiarę. Oboje jego rodziców zginęli w koszmarnym wypadku samochodowym i kilkuletni wówczas chłopiec został sierotą. Jednak w dorosłym wieku Daniel S. nader często wchodził w konflikt z prawem. Był karany kilkanaście razy - głównie za oszustwa. Choć później wyjechał do Anglii, założył rodzinę i się ustatkował, to jednak przeszłości nie mógł wymazać i jeszcze na terenie Wielkiej Brytanii zaczął odbywać orzeczone kary więzienia.
Potem była ekstradycja i mężczyzna trafił do polskiego zakładu karnego. Pewnego lutowego dnia skończył odsiadkę, przyjechał do Siemianowic i po prostu zapukał do drzwi swej matki. Na swoje nieszczęście seniorka po raz kolejny wykazała dla przybranego syna wielkie serce i wpuściła go do środka.