Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2. Niewykorzystane sytuacje się mszczą [ZDJĘCIA KIBICÓW]

2019-04-08 1:26

Stare porzekadło znów się sprawdziło. Górnik Zabrze prowadził 1:0 z Legią Warszawa, ale w końcówce goście strzelili dwa gole i to oni cieszyli się z tryumfu. Mimo, że to gospodarze przez większość czasu kontrolowali przebieg spotkania.  

Mecz przebiegał pod dyktando Hiszpanów. Pierwsza połowa bezsprzecznie należała do Igora Angulo. Napastnik Górnika raz po raz dochodził do sytuacji strzeleckich. To wyglądało, jakby doświadczony gracz bawił się z obrońcami Legii w chowanego. Gdy tylko trzeba było dojść do piłki lider klasyfikacji króla strzelców pojawiał się nagle i niespodziewanie tam, gdzie trzeba. W pierwszych 45 minutach miał trzy stuprocentowe okazje.  Wykorzystał jedna - po precyzyjnym podaniu Gvilii skierował piłkę do siatki obok bezradnego Cierzniaka w 28. minucie meczu.

Legia była bezradna. Stołeczni odpowiedzieli jedynie groźnymi strzałami Medeirosa i Hamalainena w pierwszych 20 minutach. Przy wysokim i agresywnym pressingu zabrzańskiego zespołu Legioniści nie mieli zbyt wiele do powiedzenia.

W drugiej połowie Górnik kontynuował natarcie. W 50. minucie powinno być 2:0. Łukasz Wolsztyński zagrał sprzed pola karnego do Angulo, ten wyłożył piłkę głową Jimenezowi. Skrzydłowy z Hiszpanii źle obliczył tor lotu piłki. Podanie, które było na wysokości kostek, próbował finalizować głową. Nieskutecznie.

Aleksandar Vuković postanowił zareagować. Wpuścił na boisko Sebastiana Szymańskiego i Sandro Kulenovicia. Obaj ożywili grę przyjezdnych. Choć Górnik kontrolował mecz i wydawało się, że Legia jest w ofensywie bezzębna, Wojskowi doszli wreszcie do głosu. Górnik sam podał rękę, a konkretnie zrobił to Angulo, który zagrał piłkę górną kończyną w polu karnym. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Carlitos i w 76. minucie doprowadził do wyrównania.

Gospodarze ruszyli do przodu. Remis ich nie satysfakcjonował. Nie można się dziwić, patrząc na tabelę Ekstraklasy, gdzie wciąż są zamieszani w walkę o utrzymanie. Niestety, zabrzanie po jednej z akcji stracili piłkę w środku pola. Legia wyszła z kontrą. Medeiros zagrał prostopadle do Carlitosa. Hiszpan nawinął wracającego do obrony Wiśniewskiego i precyzyjnym uderzeniem na dalszy słupek pokonał Martina Chudego. Tym samym były napastnik Wisły Kraków stał się bohaterem stołecznego zespołu i uratował wynik spotkania na 3 minuty przed jego końcem. Po tym ciosie Górnik już się nie podniósł.

Pedofile, gwałciciele, zboczeńcy z woj. śląskiego w Rejestrze Przestępców Seksualnych [ZDJĘCIA]

- Zabrakło nam zgrania, zabrakło nam wykończenia. Chcieliśmy wszyscy strzelić bramkę. Były sytuacje, gdzie mogliśmy lepiej rozgrywać i to tak naprawdę był klucz do tego, co się działo na boisku i to jest element, który musimy zdecydowanie poprawić - powiedział po meczu Marcin Brosz, trener Górnika.

W tabeli Trójkolorowi są na 14. miejscu, mają 28 punktów. W poniedziałek o 18. w Płocku Wisła zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Gospodarze są na 15. pozycji w lidze i jeśli wygrają, zbliżą się do Górnika. Tracą do bezpiecznych zabrzan 4 punkty. Legia po wygranej w Zabrzu wciąż jest wiceliderem ze stratą 3 oczek do prowadzącej Lechii.

Warto odnotować, że niedzielny mecz był rekordem frekwencyjnym na Arenie Zabrze w tym sezonie. Spotkanie oglądało 23.271 widzów.

ZOBACZ WIDEO:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki