Jeszcze w niedzielę 7 kwietnia o godzinie 19 strona rządowa próbowała się porozumieć ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Rząd pozostawał przy swoich piątkowych postulatach, z kolei przedstawiciele strony społecznej okopali się na swojej dotychczasowej pozycji. Przypomnijmy, że zgodnie z propozycją wicepremier Beaty Szydło nauczycieli mieli otrzymać podwyżkę w wysokości 5% od 1 stycznia i 15% od 1 września. ZNP i FZZ chciały podwyżki o 30% od stycznia bieżącego roku.
Zaakceptowano inne propozycje rządu m.in. zmniejszenie biurokracji w szkołach czy zwiększenie dodatku za wychowawstwo. Rozmawiano również o zwiększeniu pensum, czyli liczby godzin lekcyjnych dla nauczycieli co miałoby jednocześnie wpływać na wysokość wypłat. Jednak dla ZNP i FZZ najważniejszy postulat płacowy nie został spełniony. Z rządem dogadała się jedynie Solidarność.
Lekarz, który sprawował dyżur w szpitalu w Zawierciu to... kuzyn Andrzeja Dudy? To on "leczył" Paulinę?! [ZDJĘCIA]
Do strajku przystępuje ponad 15,5 tysiąca placówek w całym kraju, które opowiedziały się w referendum za rozpoczęciem protestu. W województwie śląskim jest 90% szkół, czyli 2262 spośród 2576. Strajk potrwa do odwołania, co może mieć fatalne skutki, bowiem już za 2 dni do egzaminów mają przystąpić gimnazjaliści. A po nich ośmioklasiści. Istnieje zagrożenie, że zabraknie kadry nauczycielskiej, która powinna w tym czasie obsługiwać komisje egzaminacyjne. W szkołach lekcje są odwołane.
Podcasty
Playlisty tematyczne
