Dwa tygodnie wcześniej „Grosika” znacznie mniejsza publika żegnała w towarzyskim spotkaniu drużyny Michała Probierza z Mołdawią. Selekcjonera już u steru nie ma, a wielce popularny wśród kibiców piłkarz niemal natychmiast zadeklarował, że jest gotów wrócić do narodowej drużyny!
Czy tak się stanie, dowiemy się po nominacji nowego szkoleniowca polskiej reprezentacji. „Grosik” natomiast słowa dotrzymał błyskawicznie! W sobotni wieczór znalazł się w wyjściowej jedenastce meczu, który z jednej strony miał być przede wszystkim wielkim show dla publiczności, z drugiej – całkiem poważną potyczką piłkarską.
Już pierwsze minuty pokazały, że Grosicki na naszym lewym skrzydle, a noszący kapitańską opaskę Jakub Błaszczykowski na prawym, z pewnością nie ustępowaliby i dziś wielu kandydatom do zespołu narodowego. Jak wielokrotnie podkreślali powołani na to spotkanie polscy reprezentanci, Adam Nawałka już dużo wcześniej rozesłał im zestaw wskazówek i plan indywidualnych przygotowań do owego piłkarskiego święta w Chorzowie.
Co ciekawe: indywidualne akcje „Grosika” przyjmowane były przez widzów niemal równie entuzjastycznie, jak każdy kontakt z piłką bohatera wieczoru. Ronaldinho chwilami sprawiał wrażenie… nieco zaskoczonego walecznością polskich defensorów. Zwłaszcza Michała Pazdana, który znów przypominał „ministra obrony narodowej” z czasów EURO 2016!
Trwa pierwsza połowa meczu legend Polska - Brazylia. Grosicki - po zejściu z murawy Błaszczykowskiego (zastąpił go Sławomir Peszko) - przejął od Kuby kapitańską opaskę. A po trafieniu Diego Souzy, goście w 38 minucie prowadzą 1:0.
