Kamilek cierpiał na ich oczach. Ciocia i wujek chłopca chcą odzyskać dzieci. Mówią o miłości

i

Autor: Art Service/Super Express; archiwum; Dariusz Kucharski/Super Express

Są zdecyduje o losie dzieci

Kamilek cierpiał na ich oczach. Ciocia i wujek chłopca chcą odzyskać dzieci. Mówią o miłości

Żyli w jednym mieszkaniu z Magdaleną B. i katem 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Twierdzą, że nie widzieli przemocy, jaką Dawid B. stosował wobec chłopca i jego brata. Nie zauważyli też, że dziecko było poparzone i zmaltretowane. Teraz walczą o dzieci w sądzie. - Kocham moje dzieci i chce żeby zostały ze mną - mówi Wojciech J., wujek Kamilka, w rozmowie z "Super Expressem".

Wojciech J. i jego żona Aneta nie widzą swojej winy. Walczą o własne dzieci

W dwupokojowym mieszkaniu przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie mieszkał Kamil wraz z piątką rodzeństwa, matką Magdaleną B. i 27-letnim Dawidem B. Wprowadzili się do mieszkania siostry kobiety, Anety J., która mieszkała tam z mężem Wojciechem J. i dziećmi.

Ani ciotka, ani wujek nie reagował na maltretowanie Kamilka i jego brata Fabianka. Aneta J. twierdzi, że nic nie wiedziała, a Wojciech J., że był w tym czasie w pracy. Mężczyzna przyznał, że gdy wrócił do domu widział "czerwoną buzię" Kamilka. Magdalena B. miała mu powiedzieć, że chłopiec oblał się herbatką. "Nie płakał "- mówi w rozmowie z mediami Wojciech J.

Przypomnijmy, że wujek Kamila, Wojciech J., jest jednocześnie ojcem dwójki jego przyrodniego rodzeństwa.

Gdy aresztowano Magdalenę B., sąd wydał decyzję o zabezpieczeniu wszystkich jej dzieci. Dwoje najmłodszych, ze związku z oprawcą Kamilka, Dawidem B., trafiło do rodziny zastępczej. Pozostałe dzieci, również te, których ojcem jest Wojciech J., trafiły do placówki opiekuńczo-wychowawczej.

Wojciech J. i jego żona Aneta usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy 8-letniemu Kamilkowi. Mimo to, nie mają wyrzutów sumienia. Teraz walczą o dzieci Wojciecha J. (których matką jest Magdalena B.) przed sądem rodzinnym w Częstochowie. Tuż przed rozprawą, 7 lipca, pytaliśmy Wojciecha J., czy gdyby miał okazję, zareagowałby inaczej.

- Wszystko już powiedziałem w tej sprawie - stwierdził krótko w rozmowie z "Super Expressem" Wojciech J. Chwilę później mężczyzna przyznał:

- Kocham swoje dzieci i będę o nie walczył. Nie zostałem pozbawiony praw rodzicielskich i chciałbym, żeby dzieci wróciły do domu i będę o to walczył.

Podczas posiedzenia 7 lipca, które trwało 10 godzin, sąd jednak nie rozstrzygnął tej sprawy. Na kolejnej rozprawie (nie wyznaczono terminu), sąd będzie rozpatrywać kwestie pozbawienia Wojciecha J. praw do trójki jego dzieci, dwójki z Magdaleną B. i jednego, które ma ze związku z Anetą J. Pozostaje jeszcze kwestia ciotki Kamila i jej dziecka, które ma z Wojciechem J. Sąd będzie rozpatrywać, czy kobieta zostanie pozbawiona praw rodzicielskich do dziecka z tego związku.

Częstochowa. Nie udało mu się uratować Kamilka. Czy pan Artur dostanie opiekę nad Fabiankiem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki