Pięć tysięcy przeszczepów w Katowicach

i

Autor: kaz Na zdjęciu Ola (po prawej) i jej siostra

Katowice. Pięć tysięcy transplantacji w jednym szpitalu. Ola "jubileuszową" pacjentką

Imponujące osiągnięcie katowickiego szpitala i polskiej transplantologii szpiku – w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. A. Mieleckiego SUM w Katowicach przeprowadzono w ostatnich tygodniach pięciotysięczną transplantację szpiku kostnego. Katowicki szpital nie tylko bije własne rekordy, jest też placówką, która w ostatnich latach wykonuje najwięcej przeszczepów szpiku w Polsce.

Pierwszy przeszczep szpiku (autotransplantację) wykonano w katowickim ośrodku 26 kwietnia 1991 roku. W 1997 roku wykonano tu pierwszy w Polsce przeszczep od dawcy niespokrewnionego. Obecnie Oddział Hematologii i Transplantacji Szpiku SPSK im. A. Mieleckiego w Katowicach to najważniejszy ośrodek transplantacji szpiku w Polsce. W 2020 roku, pomimo pandemii koronawirusa, przeprowadzono tu aż 312 transplantacji szpiku kostnego – najwięcej w kraju. „Jubileuszową”, pięciotysięczną pacjentką jest 21-letnia Aleksandra z okolic Olsztyna woj. warmińsko-mazurskiego. Transplantację allogeniczną od siostry przeprowadzono u niej pod koniec czerwca tego roku.

Warto się wpisać na listę dawców szpiku, ponieważ można każdemu człowiekowi uratować życie. Każdy z nas może zachorować, więc warto. Siostra była moim dawcą, miałyśmy stuprocentową zgodność komórek. Cztery miesiące minęły od początku choroby do przeszczepu. Zabieg został wykonany 29 czerwca, ale szybko doszłam do siebie i do domu mogłam wrócić już po miesiącu, 29 lipca. Biorę specjalne leki, które podtrzymują ten przeszczep jestem też na diecie ubogo bakteryjne - opowiada Ola w rozmowie z SE.pl. 

Jak zaczęła chorować? Objawy były z początku niepozorne. - To było zwykłe przeziębienie, gorączka, kaszel, katar, i to wszystko. Nagle okazało się, że zaczęły mi żółknąć białka oczne, skóra zaczęła się robić żółta. Poszłam do lekarza i okazało się, moja wątroba jest uszkodzona, ale nie wiadomo, co jest przyczyną. Do tej pory nikt tego nie odkrył tego. Nikt wcześniej w domu nie chorował - opowiada młoda kobieta. 

Ola może teraz w zdrowiu wrócić do nauki i swoich pasji. - Moi rodzice mają małe gospodarstwo rolne. Poszłam na studia rolnicze z ciekawości. Chciałam się dowiedzieć, jak to jest od strony naukowej. Interesuje się makijażem, modą i architektura wnętrz też ostatnio bardzo mnie ciekawi - dodaje. - Teraz czuję się już dobrze, wracam w domu do zdrowia, sił przybywa. Dziękuje całemu zespołowi medycznemu szpitala za leczenie i opiekę. To miło, że jestem pacjentką nr 5 tys., ale tak naprawdę nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia. Chcę po prostu być zdrowa - kończy w rozmowie z "SE".

Policjanci eskortowali 10-latka na przeszczep serca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki