Koronawirus na Śląsku. Sanepid zgubił test chorego chłopca. Rodzice są przerażeni!

2020-05-21 6:53

Mieszkanka Żor podzieliła się swoimi przykrymi doświadczeniami z sanepidem. Jej 9-letni syn, cierpiący na chorobę układu krążenia, ma podejrzenie koronawirusa, jednak test, który mu wykonano, "zaginął". Rodzice są przerażeni, bo dziecko znajduje się w grupie ryzyka. - To poważne zagrożenie - mówi matka.

Koronawirus na Śląsku. Sanepid zgubił test chorego chłopca. Rodzice są przerażeni!

i

Autor: Free-Photos/ Pixabay.com Koronawirus na Śląsku. Sanepid zgubił test chorego chłopca. Rodzice są przerażeni!

Sprawę mieszkanki Żor, pani Anny (imię zostało zmienione), opisuje "Dziennik Zachodni". Żona górnika zgłosiła się do gazety, by opowiedzieć o swoich fatalnych doświadczeniach z sanepidem w województwie śląskim. Sanepid prawdopodobnie zgubił wynik testu na koronawirusa jej 9-letniego syna, który zmaga się z ciężką chorobą. Jej relacja jest dramatyczna!

Koronawirus na Śląsku. Mąż-górnik z koronawirusem, a wyników testu syna nie ma

Jak pisze "DZ", mąż pani Anny z Żor to pracownik kopalni Pniówek w Pawłowicach. Miał wysoką gorączkę, otrzymał decyzję o kwarantannie, więc całej rodzinie pobrano wymazy do badań na koronawirusa. Rodzina żyła w niepewności przez kilka dni, ponieważ oczekiwane wyniki z sanepidu wciąż nie przychodziły. Strach jest ogromny, bo 9-letni syn małżeństwa cierpi na chorobę układu krążenia.

- Słyszymy, że najbardziej narażone są osoby z chorobami. Koronawirus może je przyspieszyć, spotęgować. Mój syn choruje na chorobę układu krążenia. Jest pod opieką nie tylko pediatry, ale i specjalistów. To poważne zagrożenie, bo grozi m.in. zakrzepami, które są zagrożeniem życia - tłumaczy poddenerwowana pani Anna z Żor w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Koronawirus na Śląsku. "Sanepid zgubił wyniki testu!"

Zdaniem kobiety wynik jej dziecka został przez sanepid... zgubiony. Po dziesiątkach prób skontaktowania się z tą instytucją, kobiecie ostatecznie udało się dodzwonić do wojewódzkiej stacji w Katowicach. Poinformowała, że czeka na wyniki, które wciąż nie nadchodzą.

- Mąż wynik pozytywny, ja z córką negatywny. A co z synem? Usłyszałam, że wynik zaginął! Żadnego innego tłumaczenia. Co ja mam robić? - mówi w "DZ" pani Anna z Żor. Chłopiec miał gorączkę, bóle mięśni, był osłabiony. Wynik pod kątem obecności koronawirusa, jak opisuje gazeta, jest bardzo ważny dla dziecka z tego typu chorobą z punktu widzenia dalszego leczenia.

- Usłyszałam, że konieczne jest pobranie kolejnego wymazu. Miał być w niedzielę, ale i do tego nie doszło. Przyjechali w poniedziałek. Od tamtego momentu czekam jak na szpilkach - pisze "DZ".

Górnik ze Śląska szczerze o sytuacji w kopalniach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki