Delikwent, który być może będzie pierwszym z takim wyrokiem, to 63-letni mieszkaniec Częstochowy. Chłop leżał (31 stycznia) na trotuarze przy ul. Dworcowej. Trzeba było mu udzielić pomocy medycznej. To ratownicy z częstochowskiego pogotowia uczynnić chcieli. Pacjent był bardzo agresywny, wiadomo – po wodzie mineralnym takim się nie jest. Szarpał się z ratownikami. Jednego uderzył z tzw. piąchy. Trzeba było wezwać kolejnych funkcjonariuszy publicznych, tym razem w mundurach, by utemperowali agresora. Posiedział sobie w policyjnym areszcie. Usłyszał zarzut naruszenia nietykalności osobistej ratownika wykonującego pracę. Przy okazji wyszło, że „bokser” jest poszukiwany listem gończym.
Ratownicy nie są wyposażeni, jak policja, w środki przymusu. Nie mogą go stosować. Teoretycznie broni ich tylko artykuł prawa o karze za naruszenie ich nietykalności. Rzadko kiedy ktoś odważy się uderzyć policjanta. Wobec ratowników medycznych różni agresorzy, szczególnie po alkoholu lub narkotykach, nie mają takich skrupułów. A z wyrokami za pobicie ratowników, to różnie bywa. W Sądzie Rejonowym w Przasnyszu 13 stycznia 2020 r. oskarżonego o uderzenie ratownika z tzw. liścia skazano na karę 50 stawek dziennych grzywny (każda po 20 zł)! Co tu komentować?