Pogrzeb trzyosobowej rodziny, która zginęła w tragicznym wypadku na A1
16 września w Sierosławiu pod Piotrkowem Trybunalskim na autostradzie A1 życie straciło młode małżeństwo i ich maleńki synek. Martyna (†37 l.), Patryk (†39 l.) i Oliwier (†5l.) wracali z nadmorskich wakacji w Jastrzębiej Górze do Myszkowa na Śląsku. Nagle w samochód, którym jechała rodzina, uderzyło rozpędzone do niemal 260 km/h BMW. Siła tego zderzenia była tak duża, że osobowa kia z młodym małżeństwem i dzieckiem została odrzucona wprost na bariery energochłonne, gdzie natychmiast zaczęła się palić. Martyna, Patryk i Oliwier zginęli w płomieniach podczas powrotu do rodzinnego domu.
Jak się okazało, za kierownicą pędzącego BMW siedział łódzki biznesmen, Sebastian M. (32 l.), który początkowo w śledztwie miał status świadka. Mężczyzna zdążył wyjechać za granicę, a dopiero dwa tygodnie po tragedii, gdy przeanalizowano materiały dowodowe nadsyłane przez świadków, przedstawiono mu zarzuty dotyczące spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym.
Martyna, Patryk i Oliwierek zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Myszkowie.