Poszedł "wyrzucić śmieci" na kwarantannie. To go będzie słono kosztowało!

Funkcjonariusze cały czas monitorują zachowanie osób objętych obowiązkiem kwarantanny. Pomagać ma im w tym m.in. obligatoryjna instalacja na urządzeniach mobilnych aplikacji "Kwarantanna". Ale tym razem w sobotę  poszli sprawdzić tradycyjną metodą, czy znajdujący się na liście bytomianin jest w domu. Nie sposób było skontaktować się z nim przez telefon.

- Kiedy policjanci podjechali pod adres mężczyzny i próbowali się z nim skontaktować telefonicznie, ten nie odbierał połączeń. Mundurowi nawiązali kontakt przez domofon. W rozmowie z żoną ustalili, że poszedł „tylko” wyrzucić śmieci - relacjonują funkcjonariusze.

Kontrola podwórza efektów również nie dała. Tam także nie było mężczyzny. Dopiero potem, gdy policjanci zadzwonili jeszcze raz, okazało się, że poszukiwany stoi przed klatką schodową. Gdy poinformowano go, że nie może wychodzić z domu, powołał się na najwyższą z ustaw w naszym państwie. - Konstytucja RP nie nakazuje mi przebywania w domu - stwierdził bytomianin.

Ale nowe przepisy są jednak bezwzględne i należy ich przestrzegać. Mieszkaniec Bytomia z pewnością doczeka się srogich konsekwencji. Podobnie jak inni łamiący przepisy. - Mundurowi o zdarzeniu powiadomili inspektorów sanitarnych, a nieodpowiedzialny bytomianin za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Warto podkreślić, że sąd może wymierzyć grzywnę w wysokości do 5 tys. zł. Natomiast służby sanitarne, zgodnie z nowelizacją przepisów, mogą nałożyć karę administracyjną w wysokości od 5 do nawet 30 tys. zł - podsumowują policjanci.