Skandal! Pogotowie nie mogło dotrzeć do pacjenta przez awarię bramki. Mężczyzna zmarł

i

Autor: Screen, Youtube; Rybnik.com.pl TV Skandal! Pogotowie nie mogło dotrzeć do pacjenta przez awarię bramki. Mężczyzna zmarł

Skandal! Pogotowie nie mogło dotrzeć do pacjenta przez awarię bramki. Mężczyzna zmarł

2020-12-29 7:52

W Rybniku przy ulicy Kominka doszło do tragicznego zdarzenia. Karetka nie mogła dotrzeć do pacjenta przez awarię bramki! Ratownicy mierzyli się z urządzeniem, aż w końcu musieli prosić strażaków o wyłamanie bramki. Niestety, było już za późno. 74-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Czy ta historia mogła skończyć się inaczej? Córka zmarłego nie ma żadnych wątpliwości.

Awaria bramki w Rybniku. Pogotowie ratunkowe nie mogło dotrzeć do pacjenta

Do tragicznego zdarzenia w Rybniku przy ul. Kominka doszło 25 grudnia. Załoga karetki pogotowia musiała walczyć z bramką wjazdową, która w wyniku awarii zagradzała drogę. Nie dało się jej podnieść! Konieczna była interwencja straży pożarnej, która wyłamała urządzenie. Mieszkańcy wskazują, że tego typu awarie zdarzały się już wcześniej. Niestety, mimo pomocy strażaków było już za późno. 74-letni mężczyzna, który potrzebował pomocy ratowników, zmarł mimo reanimacji. - Pomagaliśmy w reanimacji 74-letniego mężczyzny. Po godzinie reanimacji Zespół Ratownictwa Medycznego odstąpił od dalszych działań – potwierdza Wojciech Rduch z Komendy Miejskiej PSP w Rybniku w rozmowie z portalem rybnik.com.pl. Z relacji rodziny wynika, że mężczyzna nie chorował, był zdrowy. Nagle poczuł się źle, przewrócił. Potrzebował pilnej pomocy.

Awaria bramki w Rybniku. Mężczyzna mógł przeżyć? Córka nie ma wątpliwości

Córka zmarłego opowiada, że jej tata potrzebował pilnej pomocy, a każda minuta była cenna. Pojawił się jednak problem z bramką. - Mama otwierała pilotem, sąsiedzi pomagali, niestety nic. Ratownicy ze sprzętem ciężkim wbiegli i ratowaliśmy ojca, później zadzwoniłam po strażaków. Ogromne podziękowania za siłę i walkę i ofiarność dla ratowników i strażaków, którzy pomagali do końca. Niestety, czas to życie, zabrakło go – mówi pani Daria dla portalu rybnik.com.pl. Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach twierdzi jednak, że problem z bramką nie miał wpływu na stan pacjenta, bo klatka schodowa znajdowała się blisko, więc ratownicy po pewnym czasie zdecydowali zostawić karetkę i pobiegli do pacjenta pieszo. - Czas poświęcony na dotarcie do pacjenta nie miał wpływu na jego stan i rokowania - powiedział Klaudiusz Nadolny z WPR w Katowicach. Przyznał jednak, że problemy z bramką zdarzały się już w przeszłości.

Zarówno rodzina zmarłego, jak i służby zgadzają się w jednym: ta sprawa powinna szybko zostawić wyjaśniona, a bramka naprawiona, by nigdy więcej nie doszło już do tego typu sytuacji. 

Sylwester bez godziny policyjnej, ale zakaz wychodzenia z domu obowiązuje? O co chodzi? Komentarz Adama Federa [WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki